„A dla kogo ten wywiad?”
To pierwsze, wzięte rodem z
klasyki kabaretu stwierdzenie, które mi przyszło na myśl po
przeczytaniu sprawozdania KAI (Katolickiej Agencji Informacyjnej) z
przeprowadzonego w grudniu(w ostatnią niedzielę roku liturgicznego)
corocznego spisu religijności owieczek Kościoła Katolickiego w
Polsce.
Co prawda komentatorzy Agencji
stwierdzili, że religijność Polaków nadal miała tendencję
spadkową , bo w 2018 roku 38,3% wiernych uczestniczyło w
niedzielnych nabożeństwach, to w 2019 już tylko 38,2%.
Tegoroczny wynik jednak wcale nie
okazał się taki zły, bo spadek o 0,1% to przecież mógł być
efektem niedoskonałego liczenia, powiedziałby czytelnik raportu.
Mam osobiście poważne
wątpliwości, czy owieczki zostały rzetelnie policzone i czy nie
doszło w tym przypadku do „kreatywnej księgowości” ze strony
parafialnych duszpasterzy, którzy wysokość religijnego słupka
dostosowali do oczekiwań przełożonych z kurialnych salonów.
W raporcie podano ilość parafii w
Polsce- ponad 10000, z czego większość ( wiernych im przypisanych)
przypada na miasta, a tam odsetek uczestniczących w niedzielnych
nabożeństwach spada do poziomu poniżej 20% z tendencją spadkową
wprost proporcjonalnie do ich wielkości.
Małe wiejskie społeczności
parafialne nie są wstanie nadrobić tej frekwencji.
Kolejne dane, mówiące o poziomie
religijnego wyrobienia mierzone ilością niedzielnych komunii na
poziomie 17% też wydają się przeszacowane i nie do końca jasne.
Bo w raporcie nie podano, czy chodzi o
procent uczestniczących w liturgii, czy tzw. zobowiązanych.
Inną kwestią pozostaje to, ilu z
wiernych przyjmowało komunię ze świadomością, a ilu z
bezrefleksyjnym ceremoniałem, bo tak wypadało.
-„W kościele, obok mnie stał nasz
sąsiad, ten wredny typ, którego nigdy nie strawię, i wyobraźcie
sobie, że gdy poszedłem do komunii, on także do niej przystąpił
zaraz po mnie...bezczelny typ.
Szlag by mnie trafił, kiedy tak
bezczelnie się zachował. Po mszy kolejny raz spotkałem tego typa,
bo stał i rozmawiał z naszą znajomą. Podszedłem blisko i
powiedziałem: Dzień dobry Pani Mario, a jego potraktowałem jak
powietrze. Musieli byście widzieć jego minę, kiedy obrzuciłem go
tylko chłodnym wzrokiem, a co?”
To relacja katolika, który co
niedzielę zaliczał niedzielną mszę z komunią włącznie.
Pewnie wielu doliczylibyśmy się
takich bogobojnych wśród tych 17% komunikujących.
To przykra konkluzja, ale mnie
przerażają inne dane, w których czytamy, że aż 86% dzieci i
młodzieży zaliczało w minionym roku obowiązek religijnej
edukacji.
To winno budzić niepokój, że
wraz z zakończeniem katechezy szkolnej, następuje koniec
religijności ludzi młodych: 86% - 38,2%
A może „sukces”Konkordatu
wprowadzający religię do szkół nie był wcale zwycięstwem?
Dane raportu religijności
polskich katolików byłyby zwyczajnym pustosłowiem, gdyby nie
posłużyły do wnikliwej analizy i nie prowadziły do wniosków, że
trzeba coś zmienić.
Duszpasterstwo rodzin to może
nawet i pięknie brzmi, ale bez działania to tylko pusty slogan.
W raporcie KAI czytamy, że w Polsce
jest 25000 księży, co pobieżnie licząc daje jednego kapłana na
około 300 rodzin.
Tak się składa, że przeżywamy
obecnie okres corocznych odwiedzin duszpasterskich, zwanych kolędą.
Kapłani odwiedzają rodziny w swoich parafiach: 15 minut,
błogosławieństwo i koperta.
A może warto, by duszpasterz postarał
się lepiej poznać swoje owieczki w trakcie dłuższego spotkania, i
nie koniecznie tylko przy okazji kolędy?
Może dobrze by było, gdyby zobaczył
ich nie tylko w odświętnym ubraniu, ale i wtedy, kiedy mają
troski, gdy są smutni, zapłakani, bo wtedy potrzeba im najbardziej
życzliwego spotkania.
Takie odwiedziny bez okazji, jak to ma
miejsce wśród przyjaciół.
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz