piątek, 10 stycznia 2020

A dla kogo ten wywiad?



„A dla kogo ten wywiad?”
To pierwsze, wzięte rodem z klasyki kabaretu stwierdzenie, które mi przyszło na myśl po przeczytaniu sprawozdania KAI (Katolickiej Agencji Informacyjnej) z przeprowadzonego w grudniu(w ostatnią niedzielę roku liturgicznego) corocznego spisu religijności owieczek Kościoła Katolickiego w Polsce.
Co prawda komentatorzy Agencji stwierdzili, że religijność Polaków nadal miała tendencję spadkową , bo w 2018 roku 38,3% wiernych uczestniczyło w niedzielnych nabożeństwach, to w 2019 już tylko 38,2%.
Tegoroczny wynik jednak wcale nie okazał się taki zły, bo spadek o 0,1% to przecież mógł być efektem niedoskonałego liczenia, powiedziałby czytelnik raportu.
Mam osobiście poważne wątpliwości, czy owieczki zostały rzetelnie policzone i czy nie doszło w tym przypadku do „kreatywnej księgowości” ze strony parafialnych duszpasterzy, którzy wysokość religijnego słupka dostosowali do oczekiwań przełożonych z kurialnych salonów.
W raporcie podano ilość parafii w Polsce- ponad 10000, z czego większość ( wiernych im przypisanych) przypada na miasta, a tam odsetek uczestniczących w niedzielnych nabożeństwach spada do poziomu poniżej 20% z tendencją spadkową wprost proporcjonalnie do ich wielkości.
Małe wiejskie społeczności parafialne nie są wstanie nadrobić tej frekwencji.
Kolejne dane, mówiące o poziomie religijnego wyrobienia mierzone ilością niedzielnych komunii na poziomie 17% też wydają się przeszacowane i nie do końca jasne.
Bo w raporcie nie podano, czy chodzi o procent uczestniczących w liturgii, czy tzw. zobowiązanych.
Inną kwestią pozostaje to, ilu z wiernych przyjmowało komunię ze świadomością, a ilu z bezrefleksyjnym ceremoniałem, bo tak wypadało.
-„W kościele, obok mnie stał nasz sąsiad, ten wredny typ, którego nigdy nie strawię, i wyobraźcie sobie, że gdy poszedłem do komunii, on także do niej przystąpił zaraz po mnie...bezczelny typ.
Szlag by mnie trafił, kiedy tak bezczelnie się zachował. Po mszy kolejny raz spotkałem tego typa, bo stał i rozmawiał z naszą znajomą. Podszedłem blisko i powiedziałem: Dzień dobry Pani Mario, a jego potraktowałem jak powietrze. Musieli byście widzieć jego minę, kiedy obrzuciłem go tylko chłodnym wzrokiem, a co?”
To relacja katolika, który co niedzielę zaliczał niedzielną mszę z komunią włącznie.
Pewnie wielu doliczylibyśmy się takich bogobojnych wśród tych 17% komunikujących.
To przykra konkluzja, ale mnie przerażają inne dane, w których czytamy, że aż 86% dzieci i młodzieży zaliczało w minionym roku obowiązek religijnej edukacji.
To winno budzić niepokój, że wraz z zakończeniem katechezy szkolnej, następuje koniec religijności ludzi młodych: 86% - 38,2%
A może „sukces”Konkordatu wprowadzający religię do szkół nie był wcale zwycięstwem?
Dane raportu religijności polskich katolików byłyby zwyczajnym pustosłowiem, gdyby nie posłużyły do wnikliwej analizy i nie prowadziły do wniosków, że trzeba coś zmienić.
Duszpasterstwo rodzin to może nawet i pięknie brzmi, ale bez działania to tylko pusty slogan.
W raporcie KAI czytamy, że w Polsce jest 25000 księży, co pobieżnie licząc daje jednego kapłana na około 300 rodzin.
Tak się składa, że przeżywamy obecnie okres corocznych odwiedzin duszpasterskich, zwanych kolędą. Kapłani odwiedzają rodziny w swoich parafiach: 15 minut, błogosławieństwo i koperta.
A może warto, by duszpasterz postarał się lepiej poznać swoje owieczki w trakcie dłuższego spotkania, i nie koniecznie tylko przy okazji kolędy?
Może dobrze by było, gdyby zobaczył ich nie tylko w odświętnym ubraniu, ale i wtedy, kiedy mają troski, gdy są smutni, zapłakani, bo wtedy potrzeba im najbardziej życzliwego spotkania.
Takie odwiedziny bez okazji, jak to ma miejsce wśród przyjaciół.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz