wtorek, 11 sierpnia 2015

Butelka PET-a warta zeta!

     Od piątku do niedzielnego popołudnia miałem przyjemność gościć grono przyjaciół, którzy zjechali do mnie, abyśmy razem mogli rozkoszować się letnią labą na łonie natury, a tej tu nie  brakuje.
     Goście z Berlina, a także pozostali zaproszeni, wypakowali z samochodów obszerne bagaże, w których oprócz ciuszków na przebranie[a nie było ich wiele zważywszy na upał]było wszystko, co było niezbędne do ucztowania: mięsiwa, napoje-także te mocniejsze, ale i te zwyczajne-chłodzące, bez których trudno byłoby przeżyć w tropikalnym upale.
    Nie zamierzam opisywać przemiłego czasu, cudownej atmosfery spotkania, które ciągnęło się do późnej nocy[piątkowej i sobotniej także  ]
Podsumuję tylko, że takie spotkania zawsze zbyt szybko mijają i pozostaje tylko miłe wspomnienie i nadzieja na powtórkę, na którą wszyscy uczestnicy już się umówili!
Chciałbym jednak zatrzymać się na chwili kończącej nasze spotkanie, gdy goście z Niemiec spakowali swoje bagaże do pięknego mercedesa i wtedy zdziwiłem się, że do bagażnika załadowali puste pety po napojach, butelki po piwie i nawet puszki po coca coli.
Chciałem zachować się jak przystało na gospodarza i zadeklarowałem, że nie muszą zabierać tych śmierci, bo ja i tak będę "utylizował" te sprawy w pojemnikach poustawianych przy wiejskim sklepie, w którym robię zakupy.
Janek[ właściciel nowego mercedesa] oznajmił mi wtedy, że zabiera to, bo tam na miejscu za taką plastikową butelkę[ i inne także], otrzyma równowartość naszej złotówki.
Gdybym nie znał ich i gdybym nie pozostał z "kłopotem" przepełnionej od nadmiaru przywiezionego przez nich jedzenia lodówki [ można by z tego zrobić kolejne przyjęcie!], może uznałbym, że są "oszczędni".....
     Po wyjeździe ostatniego samochodu, powróciłem do domu i przypomniałem sobie, że na zapleczu oczekują dwa wielkie wory z naszymi[polskimi] śmieciami, które będę musiał załadować do bagażnika i wywieść do pojemników poustawianych przy sklepie.
Zaraz jednak przypomniałem sobie także czasy, gdy większość opakowań…butelki od mleka, śmietany, piwa , wódki itd. zanosiło się do punktów skupu i odbierało  kasę.
Dziś tylko biedota przegląda pojemniki na odpady, aby łowić w nich puszki po piwie.
Kiedyś miałem sposobność dowiedzieć się, że sto takich puszek, to około 5 złotych w punkcie skupu.
A Niemcy za taką puszeczkę płacą całego zeta!
Prosto licząc- 20 razy więcej i jakoś się im to opłaca?
                                                                                *
      Po miłych dniach, gdy nawet nie oglądaliśmy programów telewizyjnych, powróciłem do naszej szarzyzny i nieustannego "festiwalu", albo raczej wyścigu do dobrobytu: czyli kampania przed wyborami do pełnego korytka![ przepraszam-do Sejmu i Senatu!]
     Kandydaci, na razie ci najważniejsi, od których zależy, kto z danej trzódki otrzyma pierwszeństwo i nadzieję na dopchanie się do sejmowego Eldorado[listy wyborcze], obrzucają się obietnicami i krytyką: "my wam damy to i to", a oni obiecują gruszki na wierzbie i tak się nie da zrobić."
    Drodzy[dosłownie, zważywszy na wielkość waszego wynagrodzenia] kandydaci do koryta, a może pochylicie się w swoich zamierzeniach nad absurdami, które nas wszystkich kosztują krocie.
Może swoje obietnice naprawy tego, co szwankuje, zaczniecie choćby od takich przyziemnych spraw, jak śmieci?
    Jeśli nie chcecie wzorować się na przykładzie zza miedzy[zza granicy], to może powrócicie wspomnieniem do tego, co kiedyś się sprawdzało u nas i miało sens!
Kryspin
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz