Bóg Honor Ojczyzna
Listopad 1918 roku był dla naszych przodków szczególnym okresem, kiedy po 123 latach zaborów stali się uczestnikami odzyskania przez naszą ojczyznę niepodległości.
Szczęśliwy zbieg historycznych zdarzeń kończących koszmar wielkiej wojny, która odcisnęła piętno na wielu narodach całego świata, dla naszych ojców stał się okazją powrotu na mapy europejskiego porządku w granicach odzyskanej ojczyzny, dlatego tak ważnym dla kolejnych pokoleń stał się 11 listopada z niepodległą Rzeczypspolitą.
Pewnie nie doszłoby do tego odrodzenia, gdyby zabrakło determinacji wyrosłej z tradycji patriotycznej kolejnych pokoleń Polaków, którzy w ciemnych czasach zaborczej niewoli pielęgnowali pamieć o tej, która nigdy nie zginęła w ich sercach, chociaż fizycznie jej nie było od ponad wieku.
Przyglądając się kartom historii nie sposób pominąć zasadniczej roli, jaką w pielęgnowaniu tradycji niepodległej wniósł Kościół, bo to za jego przyczyną światynie w zniewolonej ojczyźnie były ostoją polskości i kiedy zaborcy tempili nawet najdrobniejsze przejawy polskości, jak chociażby zakaz używania w życiu publicznym naszego rodzimego języka, to w świątyniach nieprzerwanie go używano w trakcie śpiewów i modlitw.
Kapłani nie tylko pielęgnowali tradycję polskiej mowy, ale także czynnie wspierali polskie inicjatywy gospodarcze, jak chociażby ks. Wawrzyniak, twórca idei kas zapomogowo- pożyczkowych finansujących nasz rodzimy kapitał w konfrontacji z potężnie dotowanymi przez zaborców firmami niemieckimi.
Niepodleglość odrodzonej Rzeczypospolitej nie trwała jednak długo, bo po dwóch dekadach nastąpił kolejny czas okrutnej próby jakim stała się agrasja hitlerowkich Niemiec w 1939 roku.
Jakby przewidując nadchodzący ciemny okres kolejnej niewoli prezydent Mościcki w 1927 roku dekretem ustanowił zawołanie Honor i Ojczyzna będące odtąd obowiązującym znakiem naszych sił zbrojnych, które zostalo poszerzone w okresie II wojny światowej dekretem Prezydenta Raczkiewicza w 1943 roku o słowo Bóg i od tego czasu na sztandarach naszych sił zbrojnych znalazło się zawołanie: Bóg Honor Ojczyzna, jako nierozłączna całość definiująca polski patriotyzm.
Rok 1945 wcale nie przyniósł naszej ojczyźnie kolejnego odrodzenia, chociaż Rzeczypospolita powróciła z niebytu wojny, ale wszystkim od samego początku było wiadomym, że ten nowy twór niewiele miał wspólnego z niepodległością, o czym wielokrotnie mówił Kardynał Wyszyński stojący na czele powojennego polskiego Kościoła.
On wiedział doskonale, że nowe władze, uzależnione od potężnego mocodawcy ze wschodu będą robiły wszystko, aby uczynić z nas kolejną republikę sowieckiego imperium, a tam nie było miejsca na pielęgnowanie narodowej tradycji, i tylko Kościół stał się zawalidrogą w tytm działaniu, dlatego robiono wszystko, aby go uciszyć.
-”Jeśli przyjdą zniszczyć ten Naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego narodu”.
Ta mocna odpowiedź Prymasa na działania ówczesnych władz stała się swoistym ponadczasowym mementum, które pomimo 1989 roku, który przyjmujemy za czas ostatecznego rozbratu z ciemną przeszłością, obecnie zdaje się być nadal aktualnym.
Patrząc dziś na Kościół poobijany kolejnym skandalami, kiedy szerzy się fala laicyzacji i coraz mniej wiernych gromadzą niedzielne, kościelne nabożeństwa, trudno odnaleźć w nim mocarza będącego strażnikiem naszego niepodległego trwania, a jednak.
Dar niepodległości to wielkie szczęście dla narodu, ale on ciągle wymaga pielęgnowania, także i dziś.
Pewnie, że serce rośnie w dniu 11 listopada, kiedy obchody tego święta gromadzą tłumy deklarujących swoje przywiązanie do tradycji Niepodległej, ale to jest niewystarczającym, kiedy w podzielonym politycznie społeczeństwie milcząco aprobuje się zachowania dalekie od szacunku do tradycji i bezkarnie głosi się hasła obśmiewające to , co winno być święte, bo jak inaczej określić prowokację jednej z posłanek, kiedy ogłosiła hasło:-”Bób humus włoszczyzna”
-”Naród który nie szanuje swojej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”- Te słowa marszałka Piłsudskiego są kolejnym mementum dla nas wszystkich.
Kryspin