Jeden ze stałych czytelników
księdza w cywilu przesłał mi maila, oczekując mojej opinii
dotyczącej fragmentu z Ewangelii według św. Mateusza: „Nikogo
zaś na ziemi nie nazywajcie ojcem, bo jednego ojca macie w niebie”
Mat 23,9 .
Pytanie dotyczyło stosowności
używania tego określenia chociażby w stosunku do Papieża: Ojciec
Święty?
Mój internetowy rozmówca
określił siebie mianem wierzącego ewangelika, czym pewnie chciał
rozwiać moje domysły, czy nie należy do innej grupy wyznaniowej,
która lubuje się w zasypywaniu potencjalnych słuchaczy cytatami z
Biblii. Tak do końca jednak mnie nie przekonał, że nie należy do
grupy, która sama siebie określa mianem: „Badaczy Pisma Świętego”
, ale to nie jest takie istotne.
Pisma Święte, to jedyna w swoim
rodzaju księga!
Opasłe tomisko, w którym na ponad
1500 stronach została zawarta historia[ Stary Testament] dochodzenia
do istoty wiary niezliczonych pokoleń naszych[ludzi] przodków.
Choć opisuje dzieje ludzkości od
samego zarania naszej historii, to bardziej szczegółowo
zajmuje się początkiem wiary wśród
protoplastów tak zwanego Narodu Wybranego.
Uściślając, ludzcy autorzy
najstarszych ksiąg Biblii, historię dochodzenia do świadomości
wiary zaczynają od Abrahama, praojca wszystkich wyznających wiarę
w Jednego Boga.
Jego też tradycja uznaje za tego,
który jako pierwszy zrozumiał, że nad nim i następnymi
pokoleniami swoją opiekę roztacza Istota, która jest przyczyną i
sensem wszystkiego!
Dopełnieniem przesłania
płynącego z ksiąg Starego Testamentu stało się pojawienie Jezusa
z Nazaretu, który swoim nauczaniem i historią życia zakończoną
na Golgocie, wypełnił oczekiwania poprzednich pokoleń, które żyły
nadzieją pojawienia się Mesjasza-Zbawcy!
Po kilkudziesięciu latach od
tych wydarzeń, uczniowie Apostołów [uczniów Chrystusa] spisali
księgi, które nazwano Nowym Testamentem [jedynie autorstwo
Ewangelii według św. Jana nosi znamiona, że bezpośrednim jej
autorem był najmłodszy uczeń Chrystusa]
Przesłanie Nowego Testamentu,
nauka zawarta w Ewangeliach, Dziejach Apostolskich i Listach
[zwłaszcza św. Pawła] stały się podstawą wprowadzającą w
liturgię mszy świętej, będąc jej pierwszą częścią. Co prawda
fragment Ewangelii czytany przez kapłana poprzedzają teksty ze
Starego Testamentu [pierwsze czytanie i psalm oddzielający słowa z
Nowego Testamentu], ale do ich recytacji Kościół angażuje
świeckich lektorów, jakby pomniejszając wagę tego przekazu.
W efekcie, „konia z rzędem” temu,
kto po skończonej liturgii byłby wstanie streścić dopiero co
zasłyszane fragmenty [ jest to tym trudniejsze, gdyż lektor raczej
odklepuje treść, aniżeli przekazuje ze zrozumieniem, to co
przeczytał!]
I tu dochodzimy do wstydliwej
prawdy, że tylko znikomy odsetek wiernych podejmuje trud osobistej,
systematycznej lektury tej niezwykłej księgi, która owszem jest w
naszych domach, ale najczęściej tylko jako ozdoba na półce.
To częsty zarzut, który wytykają
członkom kościelnej wspólnoty gorliwcy innych wyznań, które
swoją wiarę kształtują na biblijnym przekazie.
Inna sprawa, że ich wiedza jest także
wybiórcza i oparta o bezrefleksyjne cytowanie wybranych fragmentów
z biblijnego skarbca, ale zawsze!
Katolicy często mówią o tym, że
Biblia jest trudna, a księża w kazaniach ograniczają się tylko do
tłumaczenia dopiero co przeczytanego we mszy fragmentu Ewangelii i
koniec.
Może trochę racji w tym jest, że
zakończenie edukacji biblijnej na lekcji religii, nie wyczerpuje
konieczności dalszych spotkań z biblijnymi treściami i dobrze,
jeśli w niektórych parafiach takowe inicjatywy są podejmowane[choć
bardzo sporadycznie!]
Tak się zastanawiam, dlaczego w
naszych kościołach kapłani uprawiają taki minimalizm związany z
Biblijnymi przekazami?
Może dlatego, że niektóre nauki
jakoś są niewygodne i mogłyby się źle kojarzyć?
Może?
A tak już na koniec, wiedząc, że
moją rubrykę czytają także kapłani:
Kochani bracia! W swojej codziennej
lekturze zaznaczcie i często czytajcie ze zrozumieniem ten fragment
z Ewangelii według świętego Mateusza: Rozdział 23-cały!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz