Jeszcze dopalają się ostatnie
znicze na grobach zmarłych, ale uleciał już gdzieś gwar minionych
dni, gdy teren ich ostatecznego spoczynku bardziej przypominał
targowiska, aniżeli parki ciszy i zadumy, z którymi kojarzą nam
się miejsca wiecznego spoczynku.
Do swoich domów powrócili ci,
którzy corocznym zwyczajem przemierzyli niekiedy setki kilometrów,
aby w tym szczególnym dniu zapalić lampkę pamięci tym, którzy
już odeszli do innego świata.
Zabieganie żywych odeszło poza
ogrodzenie cmentarnych alei. Obwoźni sprzedawcy nagrobnych wiązanek
i zniczy pochowali gdzieś w garażach niesprzedany towar i zajęli
się liczeniem zysków tych kilku ostatnich dni.
*
Dzień Wszystkich Świętych i
kolejne dni wprowadzają nas w refleksyjny nastrój i to niezależnie
od wyznawanego światopoglądu.
Wierzącym w tym czasie przypomina
się o trzystopniowej drodze ku szczęśliwemu, wiecznemu
przeznaczeniu: Kościół Pielgrzymujący[to na ziemi],
Cierpiący[czas czyśćcowego oczyszczenia] i
Triumfujący- wspólnota zbawionych,
czyli świętych w niebie!
Ta Prawda Wiary znajduje swoje
odzwierciedlenie w modlitwach za zmarłych, które Kościół
pielęgnuje i zaleca ich potrzebę wiernym.
No i w tym miejscu odczuwam pewien
dyskomfort.
Mam na myśli zwyczaj modlitwy zwanej
od niepamiętnych czasów „Wypominkami”
Dla tych mniej zorientowanych pozwolę
sobie zacytować wyjaśnienie jednego z kapłanów:
„ Wypominki to jedna z najbardziej
popularnych form modlitwy błagalnej za zmarłych, której tradycja
sięga X wieku. Rozróżnia się wypominki jednorazowe, oktawalne i
roczne.
Wierni na kartkach wypisują swoich
zmarłych i przynoszą je do swoich duchownych wraz dobrowolna
ofiarą.
Wypominki jednorazowe czytane są na cmentarzu, oktawalne przez
osiem dni od Uroczystości Wszystkich Świętych połączone niekiedy
z nabożeństwem różańcowym lub Mszą św.
Roczne zaś przez cały rok przed ustalonymi niedzielnymi Mszami lub w innym czasie przyjętym przez parafię.
Istotna sprawą w modlitwie za zmarłych jest przede wszystkim nasze zaangażowanie, nasza ofiara i nasz wysiłek by w tej modlitwie uczestniczyć całym swoim sercem.”
Nasze zaangażowanie i nasza ofiara!
Trudno mi sobie wyobrazić moje zaangażowanie, gdy ksiądz z szybkością karabinu maszynowego recytuje[wylicza imiona z karteczek] i niekiedy robi sobie przerwę na Zdrowaśkę.
Aż boję się wyciągnąć [może krzywdzący] wniosek, ale w tym wszystkim może kasa[nasza ofiara] jest najistotniejsza?
Zmarły dla wierzących jest kimś, kto już doświadczył przejścia do świata dla nas jeszcze nieosiągalnego, ale żyje!
Pierwszego listopada TVP wyemitowała film, rozmowę z niedawno zmarłym księdzem Kaczkowskim. Ten kapłan prowadząc przez lata hospicjum dla umierających, chyba jak mało kto, zaznajomił się z fenomenem śmierci.
Mówił o odejściach swoich podopiecznych Na chwilę przed śmiercią udzielał namaszczenia umierającemu, a zaraz po jego zgonie rozmawiał z nim.
Prosił go wtedy, aby ten będąc już po drugiej stronie, załatwił mu coś z Panem Bogiem.
Może to jest jakaś wskazówka i dla nas?
Nasi bliscy, którzy zakończyli swój czas Kościoła Pielgrzymującego, teraz mogą dla nas nadal coś uczynić, a Zdrowaśki z naszej strony będą formą podziękowania za ich troskę o nas.
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz