Gdy w jednym z poprzednich postów pisałem o zbliżających się ŚDM, w zakończeniu
napisałem z nutą obawy, czy nie będzie to tylko spotkanie z
Idolem?
Teraz, gdy o tamtych dniach mówi
się w czasie przeszłym, mogę powiedzieć, że w tym jednym miałem
rację:
To było wielkie spotkanie młodych z
całego świata z Idolem, który zaczarował przybyłych swoim
przesłaniem!
Papież Franciszek do maksimum
wykorzystał tę „imprezę”, aby mając fantastyczną umiejętność
kontaktu z morzem młodości, nieustannie mówił do nich, nawet
wtedy, gdy nie posługiwał się wyszukanymi słowami!
Przekaz niewerbalny, którym
nieustannie dotykał obecnych, pewnie dalece dłużej pozostanie w
umysłach zgromadzonych, aniżeli nauki głoszone dla setek tysięcy
zgromadzonych w czasie uroczystych liturgii.
Mnie zafascynowały dwa przekazy,
którymi Franciszek obdarował wszystkich obecnych w Krakowie, ale i
miliony przed telewizorami:
Już od kilku lat tabloidy mówiły o
kardynale Bergolio, późniejszym Papieżu Franciszku, że jest
człowiekiem skromnym, ale i trochę dziwnym zarazem.
No bo jako swego rodzaju dziwactwo
odbierano jego przejazdy do siedziby biskupiej metrem , gdy w
garażach kurialnych oczekiwały wypasione fury zakupione na potrzeby
kardynała. Później jedna z pierwszych decyzji nowo wybranego
gospodarza Watykanu, że po wyborze na Stolicę Piotrową zamierza
nadal mieszkać w skromnym domu pielgrzyma, gdy o kilkaset kroków
oczekiwały odnowione apartamenty papieskie, była także
niespotykana.
No i oto ten ekscentryczny Papież,
jak pewnie z niesmakiem określają go jego współpracownicy,
przybył do naszej ojczyzny!
I znowu dziwne życzenie, że Ojciec
Święty będzie się poruszał normalnym samochodem, który
nadzwyczaj skromnie by wyglądał obok limuzyn, którymi przybyli
inni dostojnicy kościelni i państwowi!
Trzeba jednak przyznać, że w
trosce o dobry wizerunek, większość tychże krążowników szos,
na czas pobytu Franciszka, zakotwiczono na parkingach, gdzie
spokojnie oczekiwały na chwile po odlocie dostojnego gościa!
Do historii przejdzie także tramwaj,
którym Franciszek udał się na spotkanie z młodymi.
Od tej pory przez wiele kolejnych lat,
każdy będzie mógł poczuć radość przejazdu tramwajem Franciszka
i to jest piękne!
Papieski volkswagen także przejdzie do
historii, gdy pójdzie na aukcję i pieniądze pozyskane z jego
sprzedaży zasilą biednych w afrykańskim kraju.
Swoją drogą zastanawiam się,
ile z tego niewerbalnego przekazu Ojca Świętego odciśnie się
zmianą w myśleniu tych, którzy byli blisko niego w tamtych dniach?
A co by było, gdyby w przykład
kapłana w białej sutannie zapatrzyli się i inni duchowni, także
ci, którzy do swych stolic biskupich rozjechali się limuzynami z
parkingu?
Gdyby także te samochody posłużyły
jako dawcy środków na pomoc tym, którzy na co dzień nie mają
nawet na tramwajowy bilet?
Czyż nie byłby to piękny odzew na
niewerbalny przekaz Idola Franciszka?
Czcigodni Hierarchowie, i tak w
samochodach ze średniej półki bylibyście o krok przed
Franciszkiem, bo on na co dzień porusza się starym Renault 4, co
wcale nie umniejsza jego wielkości!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz