niedziela, 2 marca 2025

Plebania”

Ostatnio jeden z czytelników zarekomendował mi lekturę książki pana Nowaka „Plebania”, jako pasjonujący dokument ukazujący życie ludzi Kościoła w zaciszu parafialnej alkowy.

Już wczeniej miałem okazję zapoznać się z tym literackim dokonaniem tego autora i przyznam, że odebrałem jego spisaną relację z jasną konkluzją.

Pan Nowak, niewątpliwie obdarzony lekkością pióra, niczym mnie nie zaskoczył, zważywszy na nieukrywaną niechęć do Kościoła wynikającą być może z traumatycznego przeżycia z młodości, kiedy to, jak sam wspominał, stał się ofiarą kapłańskiej, chorej żądzy.

To pewnie ukształtowało jego pragnienie zemsty wobec tej instytucji, co zaowocowało szeregiem literackich dokonań, z których „Plebania”jest tylko jednym z nich.

O popularność swojego literackiego dokonania autor zadbał bardzo skrupulatnie będąc w zażyłych stosunkach z braćmi Sekielskimi i swoim mentorem w sianiu nienawiści wobec ludzi Kościoła, dawnym duchownym prof. Obirkiem.

Cztając książkę pana Nowaka nie można postawić mu zarzutu, że napisał nieprawdę opisując patalogie z kościlenych plebani, bo rzeczywiście nie są one wolne od ekscesów opisywanych przez autora, ale to nie wyczerpuje całej prawdy.

Przed kilkoma laty sam opisałem ciemne strony kapłańskiej codzienności, kiedy księża stawali się bohaterami „Konfesjonału krzywd” i przybliżyłem czytelnikom patologiczne przykłady zwyrodnialców z koloratkami na szyi, ale na miły Bóg, nie można w tym wszystkim nie stosowć miary skali tych patologicznych zachowań.

Po lekturze „Plebani” czytelnik odnosi wrażenie, że cały Kościół do szpiku kości jest przeżarty patologią, a księży trzeba umieścić w jakichś miejscach resocjalizacyjnego odosobnienia, albo co najmniej omijać szerokim łukiem, i to jest dalece krzywdzące dla tysięcy prawych kapłanów codziennie realizujących swoją drogę powołania do służby.

Kiedyś mądry biskup, trzeźwo stąpający po ziemi, przy okazji akcji powołaniowej w jednej z parafii otwarcie odniósł się do poziomu moralnego w kapłańskich szeregach:

-”Księża nie pochodzą z bliżej nam nie znanej planety, ale swoje korzenie mają w rodzinach i to od nich wprost zależy ich jakość, dlatego dzisiaj nie będziemy modlili się o świętych kapłanów, czy odpowiednich kandydatów do tej służby, ale pochylimy się nad tym, aby w naszej społeczności było jak najwięcej dobrych rodzin kierujących się wartościami w swoim postępowaniu, a wtedy dobry Bóg sam dokona wyboru tych, których powoła na pracowników do swojej winnicy.”

Z pewnością Kościół ma wiele do zrobienia, aby zmierzyć się z problemami, które między innymi zostały napiętnowane w „Plebani” i może warto się nad tym pochylić.

Kandydaci do służby ołtarza przez sześć lat mierzą się z wymogasmi formacji do tej funkcji i może warto pochylić się nad tym, czy gdzieś nie popełniono błędów u samego początku tejże.

Mogę zabierać głos w tej kwestii, bo kiedyś sam przechodziłem ten etap.

Seminarium nie spełnia swojej formacyjnej funkcji w dwóch kwestiach.

Po pierwsze ten styl duchowej formacji nie wychodzi naprzeciw problemowi samotności kapłanów bezpośrednio po święceniach.

Przez sześć lat żyli we wspólnocie, w której ich życie kształtował regulamin i wszędobylskie dzownki wyznaczające czas na modlitwę, naukę i szczątkowo na rekreację, i po tym okresie zostają rzuceni do życia w czterech scianach wikariatu z starszym proboszczem za ścianą, który prawie nigy nie będzie ich starszym kolegą, a co najwyżej mniej lub bardziej zrzędliwym przełożonym.

Samotność prowadzi do małpiego rozumu i wyzwala w człowieku nie zawsze dobre pragnienia.

Drugim kamykiem w trybie seminaryjnej formacji jest kwestia seksualności, którą co prawda można tłumić póki co bromem, ale później pozostaje wolny od tego tłumiacza świat ze swoimi pokusami i w połączeniu z syndromem samotności daje upust pragnieniu bliskości z drugim człowiekiem.

Pewnie będę mało oryginalny kolejny raz powtarzając apel o konieczną reformę w Kościele w kwestii celibatu, ale to bardzo istotna droga ku naprawie obecnej rzeczywistości.

Kryspin 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz