-”Aby
wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i
oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie
posłał.”(J.17,21)
Te słowa zapisane przez bezpośredniego świadka, jakim z pewnością
był najmłodszy, ale i najbardziej bliski Jezusowi uczeń Jan,
uważam za najbardziej istotne.
Chrystus
jeszcze przed swoim zapowiadanym powrotem do Domu Ojca, przeżywał
niepokój o to, czy Jego uczniowie potrafią sprostać temu wyzwaniu?
Co
prawda, przez trzy lata przebywania z nimi, przygotowywał ich do
tego dzieła, ale ?
Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że coś chyba poszło nie tak.
Aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał, Kościół założony
przeze mnie winien być jednością!
Kościół Rzymsko-katolicki, Kościół Greko-katolicki, Kościół
Prawosławny, Kościoły Protestanckie i można by jeszcze bardziej
to wszystko szczegółowo rozdrabniać na wszelkiej maści odłamy,
które powołują się na chrześcijańskie korzenie i na to, że
tylko one są na tej właściwej ścieżce, którą On zapoczątkował.
*
Przed kilkoma tygodniami w mediach pojawiły się zestawienia na
temat religijności naszych rodaków. Można tam zapoznać się z
procentowymi danymi: ilu ludzi praktykuje coniedzielną mszę, ile
osób przystępuje systematycznie do komunii, ile zawiera się
sakramentalnych małżeństw itd.
I
na koniec podsumowanie (pewnie będące głosem hierarchów), że
Kościół traci na popularności i trzeba w tej kwestii podjąć
jakieś działania.
Pewnie za jakiś czas dowiemy się o kolejnych inicjatywach, które
wiernym zostaną przedłożone w kolejnych „przemyślanych”
zaleceniach Episkopatu.
Krótko po ogłoszeniu w/w raportu mieliśmy święta Bożego
Narodzenia, które pewnie nieco uspokoiły niepokój Kościelnych
Pasterzy, bo w bożonarodzeniowych uroczystościach biorą udział
nawet ci, którzy na co dzień zaniżają statystyki.
Później niejako z rozpędu zaliczyliśmy Uroczystość Objawienia
Pańskiego, czyli popularne święto Trzech Króli i tu kolejny
„sukces” oddolnej inicjatywy, czyli zorganizowane, kolorowe
przemarsze Trzech Króli.
Na ulice naszych miast, miasteczek i pomniejszych parafialnych
wspólnot wyległo mrowie osób w papierowych koronach na głowach,
by przywołać w pamięci wydarzenie (które być może i miało
miejsce?) w czasie przyjścia na świat Naszego Pana.
No i fajnie-można by podsumować współczesnym językiem, ale?
A mnie wcale nie powalił na kolana ten przemarsz i byłbym dalekim
od zachwytu wyrażanego przez niektórych księży biskupów,
widzących w tej nowej, kościelnej akcji światełko w ciemności
tunelu kryzysu, o którym tak niedawno donosiły statystyki
publikowane w mediach.
Trzej mędrcy przy małym Jezusie byli tylko przez chwilę i
powrócili do siebie.
Papierowe
korony z niedawnego korowodu pewnie już teraz wylądowały gdzieś
po kątach zapomnienia, a przebierańcy?
No
może kiedyś powtórzą przemarsz, bo było to takie miłe i dzieci
miały uciechę....
Problem Kościoła pozostanie i słupki poparcia będą nadal
dołować i to coraz bardziej.
Dlaczego tak jest i gdzie należy szukać przyczyn tego
współczesnego exodusu od wiary?
Odpowiedź
na to pytanie zawiera się w całej historii Kościoła, który przez
wieki, kopiąc rowy podziałów(Katolicyzm, Prawosławie,
Protestantyzm) zapracował sobie na owoce, które teraz zbiera.
Młodzi bohaterowie kultowych „Samych swoich” na propozycję
powrotu po nocnej ucieczce z rodzinnych domów, odpowiedzieli krótko:
„Nie
wrócimy do was, póki trzyma was przy sobie tylko złość”
Miał rację Jezus, gdy modlił się o jedność przyszłego
Kościoła, bo tylko wtedy może on nieść wiarę światu.
Kryspin,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz