Zrządzeniem losu trafiłem
ostatnio do gnieźnieńskiego szpitala. Mój pobyt w lecznicy, która
mieści się w pobliżu katedry Prymasów Polski, przypadł akurat na
czas odpustu św. Wojciecha.
W tym roku kalendarz idealnie
dopasował się do daty, bo 23 kwiecień( dzień patrona Polski)
przypadł w niedzielę. Jeżeli do tego dołożyć okrągłą
rocznicę ustanowienia na naszych ziemiach godności Prymasa (600 lat
temu, w 1417 roku Sobór w Konstancji wyniósł do tej godności
biskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę ), to można by
spodziewać się, że tegoroczne uroczystości w Gnieźnie będą
miały wyjątkowy charakter.
Moje oczekiwania opierałem na
wspomnieniu minionych lat, gdy będąc w gnieźnieńskim seminarium.
Brałem wtedy udział w przygotowaniach do tego corocznego odpustu,
który był wyjątkowym.
Uroczystości ku czci św. Wojciecha
zawsze miały stałe akcenty, którymi żyły tłumy wiernych
ściągających pod koniec kwietnia do relikwii biskupa-męczennika.
Zawsze w przeddzień uroczystości odpustowych szczątki patrona
prymasowskiej świątyni, w asyście wielu biskupów, jeszcze
większej ilości duchowieństwa, były niesione w procesji ulicami
prastarego Gniezna, by wierni mogli przeżywać noc czuwania przy
nich w kościele świętego Michała.
Kulminacja uroczystości następowała
w niedzielne przedpołudnie, gdy uroczysta procesja z doczesnymi
szczątkami świętego wracała na wzgórze przy Katedrze, gdzie
odbywała się uroczysta suma odpustowa.
W tym dniu szczególną atrakcją
dla obecnych byli znamienici goście, którzy przybywali na doroczne
uroczystości. Wśród nich wyróżniali się purpuraci i rzesza
biskupów (także spoza Polski) oraz delegacje wiernych, niekiedy
przyjeżdżających z odległych diecezji. Szczególnie miło było
podziwiać górali w kolorowych strojach, którzy tworzyli rodzaj
straży honorowej dla drugiego patrona Polski, świętego Stanisława,
którego relikwie były niesione obok szczątków Wojciecha.
Od wielu lat(jak sięgam
wspomnieniem), patronowi z Krakowa towarzyszył biskup tamtejszej
diecezji, kardynał Karol Wojtyła, celebrans sumy odpustowej.
Zwieńczeniem duchowych przeżyć w
tym dniu stawało się kazanie Prymasa Wyszyńskiego, którego
słuchano w niesamowitym skupieniu, by później jeszcze długo
powracać do słów Kardynała potrafiącego jak nikt inny docierać
do serc słuchaczy.
Mimo mojego pobytu w szpitalu,
liczyłem, że będę mógł śledzić ten szczególny odpust w
naszej TV. Taką nadzieję mieli także pozostali chorzy z mojej
sali. Zrobiliśmy więc zrzutkę(w szpitalu TV jest płatna) i tu
rozczarowanie. Owszem w pierwszym programie szła relacja religijnych
uroczystości, ale z Krakowa. Dopiero po chwili zrozumieliśmy, że
media relacjonują mszę ze Świątyni Miłosierdzia Bożego w
Łagiewnikach.
Relację ze Świętowojciechowego
odpustu podobno prowadziła w tym samym czasie TV Polonia? W naszych,
szpitalnych kanałach nie było jednak tego programu i dlatego
dopiero w wieczornych wiadomościach mogliśmy zobaczyć migawki z
Gniezna.
Trudno określać wagę wydarzeń,
tych religijnych także, ale ?
Jeden z moich towarzyszy ze
szpitalnej sali ( człowiek nieco starszy ode mnie), po zakończeniu
religijnej transmisji stwierdził ze smutkiem:
-„No i nasz Wojciech przegrał z
biskupami z Krakowa”.
Zaraz po nim sąsiad, leżący na łóżku
obok, dodał:
-”Pamiętam Świętowojciechowe
odpusty, gdy dwóch kardynałów(Wyszyński i Wojtyła) prowadziło
procesję, a za nimi szły tłumy.
To był piękny widok jedności naszego
Kościoła i to była siła, którą przekazywali wszystkim, choć
czasy wtedy były trudne”
Teraz są nowe czasy i słyszymy,
że wcale nie łatwiejsze dla naszej wiary: bo laicyzacja, świat
odrzucający wartości itd.
Może i tak, ale?
Okrągła rocznica ustanowienia
godności Prymasa w naszej ojczyźnie(600 lat) winna być taką
okazją pokazania siły jedności Kościoła, bo tylko taki potrafi
ją przekazywać nam wszystkim!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz