Testament
Każdy z nas ma za sobą traumatyczne przeżycie, kiedy przyszło mu odprowadzać w ostatnią drogę kogoś z bliskich. Często była to matka, ojciec , niekiedy syn czy córka.
Udział w uroczystościach pogrzebowych kogoś bliskiemu naszemu sercu to dopiero pierwszy etap trudnych dni, z ktorymi muszą się zmierzyć ci, którzy pozostali.
Częstym drugim etapem przeżywania tego ostatecznego rozstania jest zapoznanie się z testamentem zmarłego. Rodzina gromadzi się w biurze notarialnym z nadzieją, że zmarły pozostawił po sobie nie tylko ból smutku, ale i może coś, czego dorobił się za swojego życia i teraz urzędnik ogłosi zebranym ostatnią wolę tego, który przecież na drugi świat niczego już nie mógł zabrać.
Jeżeli zmarły był za życia poukładanym w swoich dokonaniach i los sprzyjał jego zapobiegliwości, to spadkobiercom pozostawia niekiedy spore aktywa, doczesne dobra, którymi teraz oni będą zarządzać. Gorzej jednak się dzieje, kiedy obok majątku spadkowego pojawiają się niespłacone zobowiązania, inaczej rzecz ujmując długi pozostałe po nim.
Wtedy jedynym spsobem odcięcia się od tego garbu pozostawionego przez naszego bliskiego pozostaje zrzeczenie się prawa do spadku, aby uniknąć kłopotłów.
W trakcie uroczystości pogrzebowych prowadzący ceremonię kapłan przypomina obecnym, że życie nie kończy się z chwilą śmierci, a dokonuje się tylko jedyna w swoim rodzaju zmiana i następuje etap wieczności.
Kościół w swoim nauczaniu wielokrotnie uświadamia wiernym, że czas doczesnego życia, to etap drogi, pielgrzymowania ku wiecznemu naszemu przeznaczeniu i dlatego ważnym jest, abyśmy byli poukładani w swoich działaniach i zapobiegliwi w trosce o to, aby przeżywać kolejne dni w poczuciu odpowiedzialności wobec Boga i innych ludzi.
Śmierć kończy ten doczesny etap drogi i z jej chwilą dokonuje się swoiste podsumowanie naszego minionego już życia, i podlegamy indywidualnej ocenie aktywów i pasywów minionych dokonań.
Trochę zapomnianą prawdą naszej wiary jest sprawa tego co nas czeka po śmierci.
Chrystus niejednokrotnie nauczał swoich słuchaczy, że celem kążdego ludzkiego istnienia jest zamieszkanie w domu Ojca, ale mówił także, że tylko ci, którzy doczesnymi dokonaniami zasłużą sobie na szatę doskonałości, będą uczestnikami tego wiecznego szczęścia.
Przedsionkiem nieba jest czyściec, stan oczekiwania i oczyszczania naszych nieco pobrudzonych doczesnymi słabościami szat uprawniających nas do przekroczenia bram domu Ojca i tu Kościół uczy żyjących o wielkiej roli, jaką mogą odegrać w tej kwestii.
Człowiekowi z chwilą śmierci kończy czas na naprawę niedoskonałości stojących na przeszkodzie osiągnięcia ostatecznego celu, jakim jest niebo i wtedy żywi mogą pospieszyć mu z pomocą.
Miesiąc listopad od lat kieruje nas na cmentarze, gdzie spotykamy się z przeszłością tych, którzy poprzedzili nas w tej sztafecie pokoleń i już nic dla nich nie jest tajemnicą.
Na grobach naszych bliskich zapalamy znicze pamięci, składamy wiązanki kwiatów i wspominamy ich dobre chwile, które i nas cieszyły, kiedy byli wśród żywych.
To są wszystko ludzkie dobre odruchy pamięci i wdzięczności, ale dla wierzących nieco za mało istotne.
Oni potrzebują naszego wsparcia zwłaszcza wtedy, kiedy ich doczesne rachunki zysków i strat nie do końca udało im się spiąć i w swoistym testamencie swojego życia pozostawili nieco niezałatwionydch spraw.
Nie musimy się bać przejąć ich testamentu, bo pamięć poparta modlitwą stanie się wystarczającą spłatą ich niezałatwionego zobowiązania.
Modlitwa za zmarłych to także pielęgnowanie nadziei, że i nam ktoś kiedyś odwiedzając naszą mogiłę, nie tylko zapali znicz, położy kwiaty, ale do datkowo ofiaruje nam chwilę modlitwy, a to będzie swoista spłata naszego być może zobowiązania stojącego na drodze naszego wiecznego szczęścia.
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz