„Cóż to jest prawda?"
Chyba każdy z nas przypomina sobie
retoryczne pytanie Piłata, który nie zdobył się jednak na
refleksję, by zrozumieć, dlaczego żydowski Mesjasz gotów był za
nią ponieść najwyższą karę.
Podobnie nie podjęli jej także ci,
którzy w imię ratowania starego porządku, załatwili krzyż temu,
który sam o sobie mówił, że przyszedł na świat, aby dać
świadectwo Prawdzie.
Wielkanocny poranek i wieść, że
w grobie nie ma ciała tego, którego ukrzyżowali, nie zmieniła ich
stanowiska i dlatego rozgłosili plotkę, że uczniowie Nazareńczyka,
w ciemnościach nocy, wykradli zwłoki swojego mistrza.
Plotka, zmyślona historia
przeciwko faktom, wtedy okazała się tylko połowicznie skuteczna.
Owszem, była wytłumaczeniem dla tych, którzy tworzyli twardą
opozycję: uczeni w piśmie i przedstawiciele władzy, którym
Chrystus zdawał się być zagrożeniem dla ich poukładanego świata.
Nie zachwiała jednak wiary tych,
którzy dopiero po wielkanocnym poranku zaczęli rozumieć
niezwykłość zdarzeń, których dane im było doświadczyć.
Przyjęcie Prawdy Wielkanocnego
Misterium poskutkowało przemianą tych, którzy uwierzyli.
Bardzo prawdziwie ukazuje to autor
Dziejów Apostolskich :”Jeden duch i jedno serce ożywiały
wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał,
ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli
o zmartwychwstaniu Pana Jezusa(Dz.Ap.4,12-13)
Miłość do drugiego człowieka,
gotowość do poświęcenia swojego partykularnego interesu na rzecz
wspólnego dobra i radość tej samej perspektywy, której nie były
wstanie zmącić żadne przykre doświadczenia ze strony świata
ludzi nie rozumiejącego przesłania Chrystusowego świadectwa, były
siłą pierwszych chrześcijan.
Jesteśmy świeżo po kolejnym
„przypomnieniu” sobie o tajemnicy Wielkanocy. Boży Syn dokonał
aktu naszego odkupienia, jak to celebruje Kościół.
Ofiara na krzyżu i tajemnica
Zmartwychwstania nie załatwiła jednak ostatecznie naszego
przyszłego losu, zbawienia!
Chrystus swoim doskonałym
posłuszeństwem woli Ojca „załatwił” nam bilet uprawniający
do odbycia podróży. Jednak na każdym z nas pozostał obowiązek
zajęcia miejsca w tym jedynym w swoim rodzaju pociągu, którego
stacją przeznaczenia jest wieczna bliskość z Bogiem.
Odwieczny jest Prawdą, która
wypełnia radością tych, którzy obleczeni w szatę miłości i
pokory, zmierzają na jej spotkanie.
Minęło tak wiele lat od tamtego
dnia i trochę powinno nam być wstyd, że tak niewiele
przechowaliśmy z depozytu, testamentu krzyża.
Historia Kościoła targana
przesileniami(rozdarcia podziałów, głoszenie „prawdy krzyża”
przy pomocy mieczy i pielęgnacja innych ludzkich przywar wśród
jego sług) zamazała drogę pokory i miłości, a tylko ona prowadzi
do Prawdy!
Pokora i miłość winna wyznaczać
także drogę w dochodzeniu do ludzkiej prawdy i osądzania zdarzeń,
nawet tych najtrudniejszych, które nas dotykają.
Owszem, prawda, nawet smutna jest
lepsza od uśmiechniętego kłamstwa, ale dochodzenie do niej,
poprzez rozkopane rowy podziałów, z pewnością nie jest realizacją
testamentu krzyża!
W niedzielę Palmową w Aleksandrii
dokonano mordu w koptyjskiej świątyni. Nienawiść do ludzi innego
wyznania przyniosła śmierć kilkudziesięciu niewinnym. Kapłan tej
wspólnoty w rozmowie z mediami, nie pałał chęcią odwetu, a
powiedział tylko, że ci, którzy ocaleli( choć wielu z nich
straciło tam najbliższych) modlą się za sprawców ich krzywdy.
Wyznawca Chrystusa powinien wzorem
Zbawiciela swoim życiem dawać świadectwo prawdzie, czyli ukazywać
innym Tego, który jest Prawdą!
Bóg nigdy nie był siewcą
nienawiści, obrzucania inwektywami swoich wrogów.
W nim nie ma żądzy odwetu, bo Jego
Prawda obleczona jest pokorą i miłością do każdego człowieka.
Może więc choćby raz na jakiś czas
warto by było zatrzymać się przed samym sobą, podejść do lustra
swojej duszy i tam poszukać choćby małych przebłysków prawdy o
nas samych?
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz