Na początek fragment listu od
czytelniczki.
-”Czy ksiądz, który ma kochankę
lub kochanka i po spędzonej z nią (nim) upojnej nocy, rano sprawuje
obowiązki kapłana: spowiada, udziela sakramentów, sprawuje mszę
świętą; czy to jest ważne? Czy to w tym przypadku nie jest grzech
ciężki!? „
Tego rodzaju pytania stawiają
wierni, zwłaszcza w sytuacjach, gdy publiczną tajemnicą jest to,
że ich duszpasterz nie grzeszy świętością.
Odpowiadając Pani Barbarze i
innym, którzy zasiadając w kościelnej ławie tłuką się z
podobnymi myślami, spieszę uspokoić:
-To wszystko, co się dzieje w trakcie
mszy, czy innego obrzędu liturgicznego, jest ważne!
Wyjaśnia to zasada: Ex opere
operato (łac. „na podstawie dokonanej czynności”) – w
teologii katolickiej formuła określająca obiektywną skuteczność
działania sakramentów.
Oznacza ona, iż sakrament jest
skuteczny poprzez sam fakt jego udzielenia, niezależnie od
pobożności udzielającego oraz przyjmującego sakrament !
Owszem szafarz sakramentu winien
być w stanie łaski uświęcającej i kapłan wypełniający swoją
misję ma tego świadomość, dlatego tak jak każdy inny wierzący
człowiek winien korzystać z sakramentu pokuty, czyli spowiedzi.
Podobnym obowiązkiem obarczeni są
także ci, którzy przystępując do sakramentów, także w takim
stanie powinni być.
Według nauki katolickiej, spośród
siedmiu sakramentów, pięć nazywa się sakramentami żywych:
eucharystia, namaszczenie chorych, bierzmowanie, małżeństwo i
kapłaństwo!
Każdy z nich winien być przyjęty w
stanie łaski uświęcającej i tylko w przypadku sakramentu chorych
sprawa jest mniej jednoznaczna, gdy namaszczenia udziela się osobie
bez jej świadomości. Może wtedy zachodzić wątpliwość, co do
stanu łaski uświęcającej u takiej osoby.
Kościół w takiej okoliczności
wychodzi z założenia, że tenże potrzebujący Bożego
przebaczenia, taką wolę by wyraził.
Pozostałe dwa: chrzest i sakrament
pojednania nazywa się sakramentami umarłych na duszy i ich
przyjęcie jest równoznaczne z powrotem życia łaski uświęcającej.
Szczera, dobra spowiedź przywraca
grzesznikowi stał przyjaźni z Bogiem.
I tu rysuje się problem: Szczery i
dobry, sakrament pojednania jest tylko wtedy, gdy ze strony
grzesznika zostają spełnione wszystkie warunki konieczne: rachunek
sumienia, żal za popełnione grzechy, postanowienie poprawy, szczere
wyznanie swoich win i pokuta(zadośćuczynienie)
Każdy z pięciu warunków
dobrej(ważnej) spowiedzi jest koniecznym, by można mówić o
sakramencie pojednania i każdy winien mieć tego świadomość, gdy
do niego przystępuje!
Zaniechanie któregokolwiek z nich jest
poważnym zaniedbaniem przekreślającym ważność tego sakramentu!
Wielu z nas do spowiedzi podchodzi
w bardzo instrumentalny sposób, traktując ją jak chemiczną
pralnię, w której do bębna z detergentami wrzuca się ubabrane
ubranie i po chwili powraca humor, bo ciuszki ponownie są czyste.
Najbardziej smutnym jest to, że w
ten sposób sakrament pojednania często traktują także ci, od
których można by wymagać bardziej starannego dotrzymania jego
wymogów.
Jeden z bohaterów „Zaufanej
koloratki-konfesjonału krzywd”, ksiądz Marek opowiadając swoją
kapłańską historię, z goryczą wspominał posługę spowiednika
kapłanów, którzy systematycznie „załatwiali” sobie
rozgrzeszenie bez postanowienia poprawy.
Bóg w swojej mądrości wyposażył
nas, wierzących w klejnoty, dzięki którym gromadzimy swoiste
środki, którymi kiedyś będziemy mogli zapłacić za miejsce w
Jego Domu.
Z pewnością tymi cennymi perłami są
sakramenty, w tym także ten przywracający uśmiech przyjaźni na
Jego obliczu, czyli dobra spowiedź z naszych ułomności!
Może warto by w tym miejscu
przypomnieć sobie słowa Jego Syna, gdy przestrzegał o
marnotrawstwie pereł rzucanych przed wieprze (Mt7,6)
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz