Mamy już jesień, choć tak
niedawno cieszyliśmy się wiosną, rozwijającą piękno kolorowych
kwiatów, które cieszyły nasze oczy w letnich promieniach słońca
i wtedy pragnęliśmy, by tamten czas trwał jak najdłużej, ale
upływające dni przeniosły nas w nową rzeczywistość i mamy
jesień.
W połowie października
obchodziłem swoje urodziny.
Niby nic takiego, bo przecież każdy z
nas corocznie doświadcza tej chwili, gdy zmienia się cyfra
kolejnych przeżytych lat.
Tak sobie myślę, że wielu z nas
podobnie przeżywa ten szczególny dzień, gdy na stole pojawia się
tort ze świeczkami, a później odbieramy życzenia od najbliższych
i tylko trochę żal, że minął kolejny rok zbliżający nas do
kresu naszej ziemskiej przygody.
W połowie października skończyłem
60 lat i uświadomiłem sobie, że w moim życiu nadeszła jesień.
Choć staram się snuć plany na
przyszłość, być aktywnym i z optymizmem myśleć o tym, co
jeszcze dane mi będzie przeżyć, to jednocześnie mam świadomość,
że minął już czas mojej wiosny i intensywnego lata. Może dlatego
coraz częściej wracam wspomnieniami do przeszłości?
Nagle uświadomiłem sobie, że
pozostała mi tylko jesień i przyszłość: lat, miesięcy, a może
dni, gdy świeczka moich marzeń dopali się na urodzinowym torcie
mojego życia i …..?
No właśnie na końcu każdemu z nas
pozostaje ten znak zapytania, na który szukamy odpowiedzi w trakcie
całego naszego ziemskiego bytowania.
Kilka tygodni temu pisałem, że
skazani jesteśmy na to, by wierzyć i naraziłem się wtedy tym
wszystkim, którzy w imię pragmatyzmu i empirycznemu podejściu do
świata odrzucają nadzieję na przyszłość po.....
Za kilka dni zatrą się jednak te
linie podziałów i gremialnie udamy się na cmentarze, by zatrzymać
się na chwilę przy grobach: naszych bliskich, znajomych, ale także
i tych, których znaliśmy, bo byli za życia po prostu znani.
W naszych wędrówkach po
przeszłości może zatrzymamy się przy anonimowych mogiłach
rozsianych niekiedy gdzieś poza cmentarzami i tam także zapalimy
światełko przywracające pamięć o nich, bo taką odczuwamy
potrzebę.
Pierwszy dzień listopada będzie
dla wielu wyrazem wiary, dla innych przekonaniem o tym, że człowiek
żyje dopóty, dopóki zachowana jest pamięć o nim, a dla jeszcze
innych ten dzień będzie okazją do zadumy nad przemijaniem
wszystkiego i chwilą szukania odpowiedzi, której tak do końca
wcale nie pragną poznać, bo mogłaby zburzyć ich racjonalizm co do
przyszłości.
Nie zamierzam teraz czynić
teologicznej wykładni na temat święta, które w kościelnym
nauczaniu zarezerwowane jest dla tych z naszych zmarłych, którzy
swoim życiem doczesnym zasłużyli na nagrodę wiecznego zbawienia.
O tym mniej lub bardziej jasno
powiedzą księża w trakcie okolicznościowych kazań w trakcie
liturgii sprawowanej na cmentarzach.
I być może ich słowa dotrą do tych
(od dawna przekonanych), którzy kolejny raz utwierdzą się w swojej
wierze?
Ale co z pozostałymi?
Co z tymi stojącymi daleko od wiary,
albo mającymi zupełnie inną wizję przyszłości?
Cmentarze mają w sobie fenomen
równości i powszechności,
Każdy człowiek, niezależnie od
statusu społecznego, zgromadzonego majątku czy innych zasług, jest
równy wobec konieczności śmierci.
Czy chwila, ta ostatnia, w której
dokonało się zatrzymanie czasu, dla tego, którego pożegnaliśmy i
oddaliśmy jego doczesne szczątki ziemi, to koniec ?
Sądzę, że nie i pewnie mój pogląd
podziela bardzo wielu, niezależnie od osobistych deklaracji w
kwestii wiary.
Pierwszego listopada są urodziny
tych wszystkich, dla których już zatrzymał się ziemski czas. Dla
nas, dla naszej pamięci oni wciąż żyją i dlatego ich odwiedzamy
w tym dniu.
Kryspin,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz