W mieście mojego dzieciństwa
mieszkał i pracował lekarz ginekolog, o którym było powszechnie
wiadomo, że nie wszystkie jego medyczne działania były zgodne z
przysięgą Hipokratesa, w której kiedyś zobowiązał się do
ratowania każdego ludzkiego życia. Pan doktor „niósł pomoc”
kobietom w szerokim zakresie. W szpitalu leczył patologie ciąż
niosąc spragnionym paniom nadzieję na szczęśliwe macierzyństwo,
a w prywatnym gabinecie „przywracał” spokój tym kobietom, dla
których perspektywa narodzin dziecka była kłopotem.
Mieszkańcy miasteczka pokazywali
lekarzowi, że wiedzą o jego prywatnej „aktywności”i dawali
jasny sygnał, że jej nie pochwalają zapalając mu w dniu święta
zmarłych znicze przed bramą domu, gdzie mieścił się też
gabinet lekarza.
Ten w ramach rewanżu co roku
pielęgnował dziwny rytuał. Zawsze w Wielki Piątek przychodził do
popularnej w miasteczku restauracji i zamawiał wielki kotlet
schabowy, który ostentacyjnie pałaszował, gorsząc personel i
nielicznych w tym dniu gości tego lokalu.
Przed tygodniem zapowiadałem, że
przy następnym spotkaniu z Księdzem w cywilu porozmawiamy na temat
grzechu śmiertelnego(ciężkiego), który zamyka katolikowi drogę
do godnego przyjęcia, w trakcie mszy św. Eucharystycznego Chrystusa
i naraża go na wieczne potępienie, gdyby w takim stanie Bóg
powołał takiego niegodziwca do wieczności.
Dzisiejszy człowiek najczęściej
poszukuje informacji w internecie.
Przestrzegam jednak przed tą formą
nabywania wiedzy na powyższy temat, a jeśli już to tylko do
prześledzenia zawiłych poglądów wszelkiej maści mniej, czy
bardziej pobożnych ludzi Kościoła, którzy przez stulecia
próbowali mierzyć się z precyzyjnego określenia czym on jest i
kiedy coś zasługuje na takie miano, a w jakich wypadkach jednak
nie.
Najbardziej zrozumiałym źródłem
wiedzy o grzechu ciężkim jest Katechizm Kościoła Katolickiego
(KKK) więc w ramach powtórki z lekcji religii, przypomnijmy sobie,
co on mówi na ten temat:
„Grzech śmiertelny niszczy miłość
w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciwko prawu
Bożemu, podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga,
który jest jego celem i szczęściem”
Tyle definicja zawarta w KKK i
znowu odnoszę wrażenie, że jest ona na tyle mało jasna, by zwykły
katolik mógł uzyskać pełną wiedzę: czy danym czynem ubabrał
się już w śmiertelnym błocie, czy tylko pobrudził łapki lekkim
nieposłuszeństwem.
Katechizm w dalszej częściej
stara się precyzować, czym jest ten nieszczęsny grzech śmiertelny:
1- dotyczy bardzo ważnej
sprawy(przekroczenie jednego z Przykazań Bożych!
2-popełniony z pełną świadomością
- wiem, że to grzech ciężki, a mimo to czynię!
3-dokonany z premedytacją i
świadomością, że coś jest poważnym złem!
Tenże sam Katechizm podaje jednak
także tzw. okoliczności łagodzące „śmiertelność” czynu:
-Popełnienie czynu w afekcie, pod
wpływem uczuć i namiętności zmniejszających dobrowolny charakter
złego uczynku, podobnie jak presja zewnętrzna i patologiczne
zaburzenia!
Czy teraz po tej „powtórce z
przeszłości”,jesteśmy bardziej uświadomieni, kiedy popełniamy
grzech śmiertelny? Może tak, a może jednak nie?
Problem tkwi w tym, że przytoczone
powyżej przepisy KKK wkuwają kandydaci do pierwszej komunii
świętej. To tak, jakby przygotowanie do egzaminu na prawo jazdy
przeprowadzano wśród dziewięciolatków i później oczekiwać , że
będą dobrymi użytkownikami ruchu drogowego.
No tak, ale przecież to nie jedyny
raz, gdy człowiek styka się z KKK, bo co gorliwsi kapłani robią
powtórkę zasad KKK choćby kandydatom do bierzmowania, czy w
trakcie nauk dla przyszłych małżonków.
Niewiedza wiernych, że grzech
śmiertelny zachodzi tylko wtedy, gdy wynika ze złej woli i pełnej
świadomości złego czynu, powoduje w nich strach przed komunią i
dlatego do niej nie przystępują.
Może więc warto przypominać sobie
częściej, przy każdym rachunku sumienia:
Tylko zła wola i świadomy wybór
zła, rodzą śmiertelny grzech!
Mądra matka wychowując swoje
dziecko, chwali je za dobre postępowanie i pomaga mu przezwyciężać
niedoskonałości, ale nigdy nie mówi mu: jest złym dzieckiem!
Mnie w Kościele brakuje tego
pozytywnego budowania pokładów dobra, które z natury ma w sobie
każdy człowiek, a zamiast tego zbyt często wytyka się wiernym, że
są grzesznikami!
Kryspin,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz