Dzisiejszego wieczoru wysłuchałem "Kropki nad i", w której Pani Monika Olejnik prowadziła z Ks. Prof. Klochem dysputę na temat pedofilii w Kościele, i ręce mi opadły.
Nawet nie z tego powodu, że kapłan (bliski współpracownik episkopatu) wił się niczym piskorz w tłumaczeniu patologicznych zachowań swoich współbraci, bo to już chyba norma.
Każdy kolejny pytany z tego grona powiela ten sam scenariusz :" to jest zło, o którym należy nie tylko mówić, ale jednocześnie działać, by otoczyć należytą opieką ofiary zwyrodnialców i podejmować wysiłki, także stosując swoiste sito(badania psychologiczne) przy naborze kolejnych kandydatów do kapłaństwa."
Pewnie ten czas, gdy wsłuchiwałem się w bełkot faceta w koloratce, uznałbym za stracony, gdyby nie ostatnie pytanie Pani redaktor o kwestię celibatu.
I tu ks. Kloch mnie zaskoczył.
Co prawda nie podjął tematu i nier starał się udzielić odpowiedzi, czy zniesienie celibatu byłoby krokiem w dobrą stronę, a zamiast tego przytoczył fragment z książki amerykańskiej pisarki, która opisała przypadek pastora, który będąc na codzień szanowanym duszpasterzem, wieczorami gwałcił swoje dzieci i wnuki.
Pewnie z rozpędu pani Olejnik po takiej odpowiedzi rzuciła kolejne pytanie: Czy w kościołach protestanckich jest też taki problem z pedofilią?
Ks. prof. znowu odpowiedział mało przekonywująco: "Tego nie wiem, ale to ich problem."
Szanowny księże Kloch!
Spieszę poinformować, że ani w kościele protestanckim, ani w kościele prawosławnym taki problem nie istnieje!!!!
Pragnę także poinformować wielebnego, że pedofilia, choć odrażąjąca w swoim zwyrodnieniu, nie jest jedynym grzechem kościelnych sług.
Księża, to normalni faceci: zdrowi fizycznie(wymóg przy przyjmowaniu do seminarium), zadbani, pachnący, mało sterani fizyczną pracą, mający wiele wolnego czasu i często odczuwający samotność, którą próbują "leczyć"poprzez towarzyskie spotkania, odwiedziny przyjaciół, lub zamykając się w czterech ścianach zażywają terapii sącząć kolejne butelki mocnych trunków!
Ks. prof. Baniak ośmielił się przed kilkoma laty przeprowadzić badania (za które dostało mu się od arcybiskupa!), w których wykazał, że ponad 70% kapłanów nie zachowuje celibatu, a ponad połowa(52%) utrzymuje nieformalne zwiążki z kobietami, aponad 30% ma z tych związków potomstwo!
No to jeszcze pozostaje te 30% sprawiedliwych, pewnie ks. Kloch odparłby mi na te dane; ale nic bardziej mylnego dostojny księże profesorze.
Kolejne 10% ze stu to księżą o skłonnościach homoseksualnych, z czego ponad połowa czynnie oddaje się takim seksualnym praktykom.
No i ostanie 5% ze stu to pedofile, o których teraz zrobiło się głośno!
Szkoda, że nie ma oficjalnych badań, na podstawie których możnaby odpowiedzieć ilu z nich to osoby chore od urodzenia na tę przypadłość, a ilu wybrało taką formę zaspokajania swoich seksualnych potrzeb w takiej formie, z nadzieją, że seks z małą dziewczynką, czy chłopcem jest bezpieczniejszy, bo dziecko (zwłaszcza zastraszone) nie będzie mówiło o zabawach w plebanijnym zaciszu?
Szanowni Hierarchowie!
Ubolewacie, że w puskę trafiają wasze apele o wstrzemięźliwość przedmałżeńską, że coraz mniej młodych decyduje się na założenie rodziny i wybierają wolne związki.
Chrystus ostrzegał:"Co czynisz w ukryciu, będzie rozgłoszone po dachach".
Dziwi was to, że Kościół już dawno przestał być autorytetem dla owieczek?
Przecież one wiedzą o księżach wszystko, o ich grzeszkach także i oprócz zgorszenia coraz częściej mówią, że celibat to główna przyczyna zła.
Kiedyś napisałem, że Dobry Bóg rozliczy każde nasze złe czyny, ale także karzącą ręką potraktuje kościelnych decydentów w purpurach, którzy dla swojego(pozornego) dobra, nałożyli na swoich współbraci w kapłaństwie nakazy trudne, albo nawet niemożliwe do spełnienia-a wśród nich chyba na pierwszym miejscu jest celibat!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz