No i mamy nowy "kwiatek", a może raczej kłopotliwy chwast w ogródku Kościoła: ksiądz Prałat z Watykanu, Krzysztof Charamsa i jego publiczna deklaracja, że jest aktywnym gejem[ co inaczej należy rozumieć, że nie przestrzega nakazu celibatu z ukochanym partnerem!]
A mnie w tej całej sprawie zastanawia to, o czym doniosły dzisiejsze media, że biskup Pelpliński [zwierzchnik kapłana] oświadcza, iż oczekuje od księdza geja tego, że powróci do stanu kapłańskiego.
I tu przypomina mi się pani Dulska, dla której najważniejsze było to,co ludzie powiedzą i to, że "brudy" trzeba tuszować w swoim domu!
I może by się jej to udało, gdyby nie pozostali członkowie jej rodziny, którzy co chwilę swymi "dokonaniami" przyprawiali ją o palpitacje serca!
Nie wyciągała jednak żadnych nauk z porażek swojej swoistej moralności, bo zawsze dla niej najważniejszym było tylko zachowywanie pozorów!
Pasterz diecezji zachowuje się podobnie do pani Dulskiej: Nie jest dla niego ważne, że jego kapłan, może i inni kapłani w jego diecezji przejawiają skłonności do tego, aby kochać "inaczej" i może nawet tak kochają, ale po co o tym mówić i się z tym obnosić?
Zastanawiam się, ile osób wiedziało, że ksiądz Krzysiek prowadzi takie miłosne życie z partnerem, bo sądzę, że było to spore grono!
I nic!
Dlaczego tak uważam?
Bohater dzisiejszych doniesień sam mówi to wyraźnie, że takich jak on wśród duchownych jest wielu, czyli i ich miłosne podboje są publiczną tajemnicą[o której wszyscy wiedzą!]
To jest moralność Dulskiej, w której Kościół trwa i tak jak ona naiwnie uważa, że jakoś to będzie !
Dulskiej jednak się nie udało i do dnia dzisiejszego jest uosobieniem obłudy i gry pozorów!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz