Niezależnie od tego ile mamy lat, każdy powraca wspomnieniami do przeszłości.
Niekiedy nasze myśli biegną daleko i przed naszymi oczami przesuwa się film jak ze starego kina.
Już za kilka godzin nadejdzie magiczny dla naszych pociech dzień: Pierwszy czerwca - Dzień dziecka!
I znowu będzie wiele uśmiechniętych buziaków i wypieki na małych twarzyczkach, gdy będą się mocowały z ogromną porcją lodów pałaszowanych w gronie najbliższych.
Sprawy dorosłych mało obchodzą dzieciaki, gdy naturalnym zajęciem jest zabawa i tak musi być.
Może tylko my dorośli w okolicach tej daty[pierwszego czerwca] trochę więcej dyskutujemy o sprawach dzieci, jak budować ich świat, jak wprowadzać je w dorastanie
Bo one szybko dorosną i przejmą po nas sztafetę odpowiedzialności.
Niekiedy daje się słyszeć głosy rodziców, którymi usprawiedliwiają nadopiekuńczość:
-"A niech jak najdłużej ma dobre i beztroskie dzieciństwo, bo jeszcze zdąży najeść się dorosłości."
Żyjemy w dziwnym czasie,[ a może każdy czas w historii jest na swój sposób dziwny] nie bardzo przychylnym dzieciom.
I nie chcę mówić o zasiłku opiekuńczym dla rodziców malucha, bo szkoda denerwować się w tak pięnym dniu święta naszych pociech.
Mamy w pamięci delegacje rodziców, którzy w desperacji obrony beztroski sześciolatków, przytaszczyli do.Sejmu.kartony wypełnione podpisami sprzeciwu wobec takiego pomysłu naszych posłów W tych dniach kolejny raz karmieni jesteśmy batalią o podręczniki do klasy pierwszej.
A dzieciaki czekają na swój "elementarz"i.tylko trudno im zrozumieć, że sprawiają tyle kłopotów dorosłym, że sprawa jednego podręcznika prowadzi do różnych zdań polityków.
A wszystko po to, aby nasze dzieci nie odstawały w rozwoju od innych dzieci UE, tak twierdzi propaganda władzy!
I tak kolejni ministrowie majstrują z programami, podręcznikami i kolejny raz próbują wymyślić koło, a wszystko podszyte sloganem:" Aby naszym dzieciom było lepiej"
A ja mam prośbę:
Pani minister, decydenci, wszelkiego rodzaju reformatorzy i "zbawiciele "....
Może nie musimy mieć programistów komputerowych w drugiej klasie,
Może nie musimy mieć rekinów biznesowych w klasie trzeciej,
Niekiedy uważamy nasze dziecko mające sześć lat za takie rozwinięte, że powinno wiedzieć, co to jest prezerwatywa i czym jest amfetamina.
Sądzę, że to jest największy błąd, gdy nakładamy do tornistrów pierwszoklasistów całą górę niepotrzebnych bzdur, jakbyśmy zazdrościli im tego czasu dziecięcej beztroski.
Pierwszą klasę zaliczyłem z elementarzem Falskiego[moja książka miała wiele lat więcej ode mnie podejrzewam, ze sporo dzieciaków przede mną z niej uczyło się pierwszych liter i słów] i jakoś wyszedłem na ludzi i może tylko trochę żałuję, że w pierwszych klasach mojej szkolnej kariery, wieczne pióra wypierały już kałamarze i pióra ze stalówką i minął mnie kurs kaligrafii, i szkoda.
Pokolenie moich dzieci już zostało dotknięte gorączką reform podręcznikowych , a pióra zostały zastąpione długopisami.
Ale nie zauważyłem ,aby reformy, które ich dotknęły, zaowocowały szczególnym wysypem geniuszów intelektualnych{ jest po prost tak samo.jak kiedyś]
Pokolenie dzieci moich dzieci pewnie zapomni o:kaligrafii, ortografii, tabliczce mnożenia, bo komputer, ba nawet telefon komórkowy za nich to załatwi, więc po co się uczyć?
I tak myślę sobie pani minister i inni oświatowi decydenci:
A może "Ala ma Asa" i inne słowa ze starego Falskiego warto by było przywrócić na początku szkolnej drogi naszych dzieci i dzieci naszych dzieci itd
Już na koniec kochane dzieciaki chciałbym złożyć wam życzenia w tym uroczystym waszym dniu:
Życzę wam,abyście na progu waszej drogi ku dorosłości, spotykali mądrych i dobrych dorosłych.
Tylko tacy pomogą wam zachować radość i beztroskę waszego dzieciństwa.
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz