środa, 22 sierpnia 2018

Ubolewanie, wstyd i głęboki żal!



Na zakręcie drogi, prawie u wylotu z miejscowości, pobudowano szkołę dla miejscowych maluchów.
Piękny, nowy obiekt stał się chlubą i powodem do dumy mieszkańców, którzy cieszyli się, że ich latorośle będą zdobywały wiedzę o świecie w pięknych lekcyjnych salach. Władze oświatowe zadbały także o to, by miały na terenie placówki tereny do rekreacji i uprawiania sportu na przyszkolnym boisku, z którego młodzież mogłaby korzystać w wolnych od zajęć chwilach.
I pewnie byłoby sielankowo, gdyby nie niebezpieczne dojście do edukacyjnej placówki, zmuszające maluchy do przejścia przez ruchliwą drogę.
Nie trzeba było długo czekać, aby wydarzyła się pierwsza tragedia. Kilka metrów od szkoły zginęła mała dziewczynka, Ola z IIIc. Zabił ją kierowca, który pędził przez ich miejscowość jak szalony.
Później tłumaczył się, że nie wiedział, iż zaraz za zakrętem jest szkoła, bo nawet nie było żadnego znaku informacyjnego, czy ograniczającego prędkość.
Gdy wydarzył się kolejny wypadek, w którym ucierpiało dwoje chłopców z II klasy, władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo na drodze skierowały do mieszkańców list, w którym wyraziły ubolewanie i głęboki smutek, po zaistniałych nieszczęściach.
Ubolewanie, smutek i nic poza tym!
Przez kolejne lata: nie wprowadzili ograniczenia prędkości na niebezpiecznym odcinku, nie założyli sygnalizacji świetlnej, czy nie poprowadzili kładki [ponad niebezpieczną drogą-tylko słowa wyrażające ubolewanie!
Na szczęście to tylko zmyślona przeze mnie historia, która w normalnym życiu nie mogłaby mieć miejsca.
Ostatnio jednak wybrzmiały w naszych umysłach słowa: ubolewanie, smutek, głęboki żal; którymi skomentował kolejne doniesienia o pedofilii ludzi Kościoła Papież Franciszek.
Ale to przecież była reakcja na dewiacje wśród kapłanów za oceanem i to w okresie minionych 70 lat, dopowie ktoś broniący tematu.
Mnie przeraziło co innego.
Przedstawiciel Watykanu komentując medialne doniesienia w tej ponurej sprawie, przyznał, że problem pedofilii dotyka 2% kapłanów, jak wynika z oficjalnych badań.
Opierając się na jego stwierdzeniu można łatwo wyliczyć, że w Kościele polskim ta dewiacja dotyczy około 500 duchownych (25000 kapłanów pracujących w naszym kraju-2% z tej liczby daje 500) i śmiem twierdzić, że to są dane zaniżone!
Póki co, w naszym Kościele zalega cisza, jakby ten problem nas nie dotyczył, czy na pewno?
Mnie w tym wszystkim jest żal (może nie najbardziej, bo największymi ofiarami są dzieci krzywdzone przez dewiantów) tych 24500 duchownych, na których podejrzliwym wzrokiem patrzą wierni, zastanawiając się nad ich seksualnymi preferencjami.
Żal mi młodych ludzi, którzy chcieliby realizować drogę kapłańskiego powołania i przeżywają huśtawkę emocji, czy w przyszłości potrafią wytrzymać presję „łatki” potencjalnego dewianta w sutannie, i rezygnują z marzenia o stanie duchownym.
I znowu poniosły mnie emocje, i może wychylam się przed szereg, uzurpując sobie prawo do zabierania głosu w sprawach, na które nie mam wpływu i umocowania do ich zmienienia, ale mogę pytać:
Czcigodni Hierarchowie, do was kierują pytanie, bo w Waszych rękach dzierżycie władzę zmian.
O ilu przypadkach pedofilii wśród duchownych innych chrześcijańskich wspólnot słyszeliście.
W Kościele Protestanckim, Prawosławnym i innych pomniejszych wyznaniach mających w nazwie przymiotnik-chrześcijański?
Czcigodni Hierarchowie, pewnie nie doczekam się Waszej odpowiedzi.
Ale na nią oprócz tysięcy skrzywdzonych dzieci oczekuje 24500 waszych „frontowych żołnierzy”. Im wszystkim chodzi o coś więcej, aniżeli słowa, które Kościół powtarza przy takich okazjach: Ubolewanie, wstyd i głęboki żal- to za mało!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz