wtorek, 3 lipca 2018

Nadzwyczajna kasta



    Był wtedy koniec maja. Do święceń kapłańskich pozostało nam kilkanaście dni.
Siedzieliśmy wtedy w przyseminaryjnym parku i zastanawialiśmy się nad naszym przyszłym kapłaństwem. Jeden z kolegów (teraz po latach zacny kanonik) p[odsumował wtedy naszą dyskusję ciekawym stwierdzeniem:
-„Nie wiemy, jak potoczą się nasze kapłańskie losy, ile będzie sukcesów, a ile zawiedzionych nadziei, ale jedno jest pewne:
-dzięki święceniom zaklepiemy sobie chociaż czyściec i to jest najważniejsze”
    Zapadło mi w pamięci to zdanie i nadal nie do końca pojmuję, czy to był tylko żart, czy jego przeświadczenie, że święcenia kapłańskie stają się przepustką do układu z Panem Bogiem.
Od miesięcy nasze media żyją tematem sędziów, jak to określiła jedna z Pań będących kimś ważnym w tym środowisku: „stanowiących szczególną kastę, której nie można porównywać z innymi profesjami”.
    Czyli idąc tym torem rozumowania: Sędziowie - to ludzie, którym więcej wolno i którym nie wypada przykładać miary przewidzianej dla maluczkich.
    Wracając jednak do istoty, która winna wyznaczać ramy działania tej grupy zawodowej, ich aktywność winna realizować się w służbie sprawiedliwości i prawdy, którą winni chronić swoimi wyrokami.
    Liczne skandale w orzeczeniach, nierówne traktowanie tych, których sprawy rozpatrywali, do tego arogancja i gotowość do ferowania werdyktów krzywdzących tych, którzy w sądach liczyli na sprawiedliwość i poczuli się oszukani; to przelało czarę goryczy i ponad 80% społeczeństwa opowiedziało się za gruntownym posprzątaniem tego „bałaganu”, co skutkowało zamianami, i chwała tym, którzy odważyli się na takowe działanie.
    Kiedy wspominam zdanie mojego kursowego kolegi, gdy mówił o gwarancji czyśćca dla ludzi naznaczonych sakramentem kapłaństwa, to jakbym kolejny raz słyszał zdanie, którym zapamiętaliśmy Panią w sędziowskiej todze:
-„Kapłani, to kasta wyjątkowych ludzi, którym z racji święceń należy się więcej!”
Czy rzeczywiście tak jest?
    Kilka dni temu przedstawiciel jednego z zakonów, analizując przyczynę laicyzacji naszego społeczeństwa, postawił tezę, że to wcale nie jest efekt „mody zachodniej cywilizacji”, którą tak często przywołują analitycy problemu odchodzenia ludzi z Kościoła.
-”Wierni odchodzą z polskiego Kościoła z winy księży, a ściślej rzecz ujmując, krytycznie odbierając, manifestowaną przez kler przepaść pomiędzy osobami duchownymi, a wiernymi.
    Zakonnik twierdzi, że:" Postawy kapłanów, którzy uważają się za kogoś ponad pozostałymi duszyczkami stada, nie tworzą wspólnotowej więzi i w efekcie prowadzą do dramatu osamotnienia i poczucia wśród wiernych, że są kimś gorszym i wszelkie starania o doskonalenie wewnętrzne, z góry skazane są na niepowodzenie, więc nie warto się trudzić i odchodzą!
    Tezy te zdają się potwierdzać przeprowadzone w tej materii badania, w których pytani podawali powody swojego odejścia od kościelnych praktyk.
    Najwięcej z nich wskazało na rozczarowanie kapłanami: ich pazernością, politykierstwem i pychą w stosunku do pozostałych wiernych.
    Gwoli ścisłości, wśród odpowiadających znaleźli się także i ci, którzy swoje odejścia wiązali z osobistym zaniedbaniem i wygodnictwem. Takich odpowiedzi była jednak znacząca mniejszość.
    Papież Franciszek wyniósł ostatnio do godności kardynalskiej naszego rodaka: księdza Konrada Krajewskiego, jałmużnika Stolicy Apostolskiej. Gdy ten odchodząc od zwyczaju wydania z tej okazji wystawnego przyjęcia, zamiast tego zaprosił na obiad 250 biedaków, Ojciec Święty także pojawił się na ich wspólnym posiłku.
-„Nie przyszedłem tu dla ciebie, ale dla nich”- powiedział, witając się z nowo mianowanym purpuratem.
     Tak sobie myślę, że kiedyś Dobry Bóg, przy ostatecznym spotkaniu z kapłanem powie:
-Przyczyną twojej nagrody nie były święcenia, a ta rzesza owieczek, które do mnie prowadziłeś swoją pokorną służbą.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz