Kiedy niepokorny mnich, Marcin Luter
przybił na drzwiach zamkowego kościoła w Wittenberdze spisane żale
nad chorobą trawiącą ówczesny Kościół ( między innymi
krytycznie oceniał aprobowaną przez Papieża ideę kupczenia
odpustami, czyli załatwiania sobie przychylności Odwiecznego za
kasę).
Dorobił się za to ekskomuniki i
watykańskim dostojnikom wydawało się, że to załatwiło
kłopotliwą sprawę.
To były jednak płonne nadzieje,
co pokazała historia.
Całkiem niedawno, bo w 2017 roku
świat obchodził pięćsetną rocznicę tamtego „skandalu”,
który stał się początkiem kolejnego rozpadu Owczarni Chrystusa (
w jedenastym wieku odłączył się Kościół wschodni, czyli
dzisiejsze Prawosławie) i kolejne owieczki (liczone w setki milionów
wiernych), od tej pory swoją wiarę realizują poza Kościołem
Katolickim.
Historycy analizujący tamten akt
buntu niemieckiego zakonnika, jasno stwierdzili, że to nie był
spontaniczny odruch niezadowolenia, bo ten spisał swoje tezy po
bezskutecznych próbach rozmów, o które zabiegał u hierarchów
dzierżących wtedy stery Łodzi Piotrowej.
„ To tylko nawiedzony mnich, który
zapomniał o pierwszej zasadzie Kościoła- czyli pokorze i
posłuszeństwie, i nie jest godzien posłuchania”- gasili wtedy
niepokój swoich sumień Watykańscy książęta, licząc na to, że
tylko oni mają monopol na mądrość, bo przecież byli pomazańcami
samego Boga.
Niekiedy dochodzę do wniosku, że
Kościół pomimo religijnych burz, niczego się nie nauczył, i to
mnie przeraża.
Kilka dni temu internetowy portal
zamieścił informację, że na drzwiach kościołów w Diecezji
Gdańskiej, ktoś przybił obraźliwe hasła, w których pojawiły
się prowokacyjne zdania:
”Zgubiliście Boga księża-Szukajcie,
Gdzie zgubiliście Boga Księża?”, a obok:
”Za dużo puchy, za mało pokory”
Pewnie te pytania nie doczekają
się odpowiedzi i kolejny raz sprawa „przyschnie” , a ludzie?
Zapomną.
No tak nie do końca, bo
praktycznie każdego dnia media rzucają w obieg kolejne „kwiatki”
związane z chorymi zachowaniami ludzi Kościoła.
W minionym tygodniu, na przykład
mogliśmy przeczytać o konflikcie proboszcza z parafianami z
Gryfina, a zaraz potem dziennikarze donieśli o procesie
watykańskiego kardynała (numer 3 w kościelnej centrali), któremu
prokuratorzy zarzucają skandale obyczajowe na przestrzeni wielu
minionych lat, i pewnie swoją karierę zakończy za kratami.
Nie trzeba kończyć studiów z
metereologii, by przewidywać pogodę. Wystarczy obserwować
nadciągające ciemne chmury i rozbłyski pojawiające się na
ołowianym niebie, by wiedzieć, że to są zapowiedzi burzy.
Czego zapowiedzią są dzisiejsze
rozbłyski, które wypisały „Kobiety z Gdańska”?
Napisy z oliwskiej katedry jakoś
dziwnie kojarzą mi się z protestem sprzed Wittenberskiej świątyni.
Tezy Marcina Lutra były
rozbłyskami zapowiadającymi nadciągającą burzę Reformacji.
Kościół potrzebuje odwagi, by
zmierzyć się z koniecznością zmian, a mogą to zrobić tylko
kapłani żyjący Bogiem.
Sądzę, że wiele racji miały
anonimowe niewiasty, gdy obok trudnych pytań o zgubionego Boga,
umieściły hasła, które wybrzmiewają jak kierunek, w jakim
Kapłani (Także ci najważniejsi) powinni podążać: mniej pychy i
więcej pokornej refleksji nad istotą powołania: swojego i tych, za
których przyjmują odpowiedzialność.
Na koniec maja (niekiedy w pierwszą
sobotę czerwca) w diecezjalnych katedrach odbywać się będą
uroczyste święcenia nowych kapłanów i tak sobie myślę, z
nadzieją, że może wśród nich pojawi się choćby jeden, który
stanie się nadzieją Kościoła na konieczne zmiany, by już nigdy
na świątynnych murach nie musiały pojawiać się pytania o
zagubionego Boga
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz