„...Jeden, Święty i Apostolski
Kościół...”
I niby wszystko jasne, ale?
Odwiedziło mnie ostatnio kilkoro
znajomych, którzy dopiero co wrócili z uroczystości Pierwszej
Komunii, do której przystąpił synek ich bliskich w Holandii.
Niby uroczystość taka jak u
nas.
Na wyznaczoną godzinę, zaproszeni
goście, rodzice no i ci najważniejsi w tym dni, czyli pierwszo-komunijni stawili się w kościele.
Punktualnie o 10.00 rozpoczęła się uroczysta
msza, której najważniejszym punktem była Komunia Święta.
Dzieciaki, ubrane w schludne stroje ( z
dużą dozą dowolności), pomaszerowały do stóp ołtarza, by
pierwszy raz przyjąć do serca Chrystusa Eucharystycznego.
To nie było nic dziwnego i
szczególnego-skwitowałby niecierpliwy słuchacz relacji.
-”Zaraz po małych „bohaterach”
tej uroczystości do ołtarza podeszli wszyscy zebrani w kościele i
także przystąpili do komunii świętej.”-relacjonowała dalej.
-A spowiedź i kościelne przeszkody?
-Przecież ludzie żyjący w nieformalnych związkach, rozwodnicy mający nowe
rodziny i oni także przyjmowali Eucharystię?-Rzuciłem zdumiony.
-”Tam nie ma spowiedzi poza tą w
czasie mszy i wszyscy obecni po wzbudzeniu żalu, przystępują do
komunii.”
-”Jeden...Kościół” i tak
fundamentalne różnice?-Zadałem retoryczne pytanie i wtedy
przypomniałem sobie list od czytelnika, w którym opisał swoją
trudną sytuację w perspektywie zbliżającej się komunii swojego
syna.
Od lat tworzyli kochającą się
rodzinę, a Michał był owocem ich miłości. Starali się wychować
go na porządnego człowieka, wpajając, że łatwiej być dobrym,
gdy zawierzy się swoje życie Bogu, z którym spotykali się na
coniedzielnym nabożeństwie.
I tylko jednego ich synek nie umiał
zrozumieć:
Dlaczego jego rodzice w czasie mszy nie przystępują do
komunii, chociaż inni dorośli tak?
„-Trudno małemu dziecku wytłumaczyć,
że tatuś kochał kiedyś inną kobietę, i że tamten związek był
smutną pomyłką, za którą teraz razem z jego mamą płacą
dożywotnią karę wykluczenia ze wspólnoty wierzących, których
Kościół uważa za godnych sakramentalnego wyróżnienia.”
Przyznam, że też tego nie
rozumiem i pewnie tak do końca z tym także nie zgadza się sam Papież,
rozważając możliwość aby w wyjątkowych sytuacjach udzielić swojego
rodzaju „aktu łaski” dla wiernych żyjących z sakramentalną
przeszkodą.
Dotąd rygorystyczne stanowisko
Kościoła w tej kwestii mogłoby w taki sposób wyjść naprzeciw
oczekiwaniom coraz to większej rzeszy wykluczonych.
Póki co, nasi Hierarchowie są
dalecy od zaakceptowania sugestii, którą rzucił Franciszek, i w
tej kwestii są „świętsi od Papieża”.
-”Kościół nie pozwala
rozwodnikom na komunię świętą, ale w trakcie uroczystości
waszego syna (wzbudzając żal za grzechy) możecie przystąpić do
komunii duchowo”-poradził rodzicom Michała miejscowy
duszpasterz.
-Czyli nie ma dla nas nadziei?-zapytał
załamany rodzic, a ksiądz tylko bezradnie rozłożył ręce, które
były ostateczną odpowiedzią.
-”Czy nie ma dla nas nadziei?-
ponowił pytanie w mailu, na który oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
I co miałem mu odpowiedzieć?
Może, że powinien urządzić synowi
komunię w Holandii?
Ale to by był kiepski żart i pewnie
nikogo by nie rozśmieszył?
A tak na serio.
Jeden Kościół i zupełnie inne
podejście do wiernych, także do tych owieczek, które
kiedyś zabłądziły w chaszczach błędnych decyzji.
Które oblicze Kościoła jest
bliższe Boskiej idei przebaczającej miłości?
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz