piątek, 3 listopada 2017

A mnie się jeszcze chce!!!

   Minęło zaledwie kilka dni od moich urodzin. To był szczególny dzień, który przeżyłem w gronie najbliższych i przyjaciół.
60 lat minęło jak chwila i wszedłem w wiek  seniora.
   Okropne jest to słowo, które kojarzy mi się z Uniwersytetem Trzeciego Wieku i zaraz przed oczami mam  zgraję staruchów, którym wtłoczono do głowy, że wszystko już jest za nimi, a jeżeli już chcieliby coś zrobić ze swoją starością, to niech oswajają ją w gronie tetryków bawiących się w zdobywanie wiedzy o szydełkowaniu lub innych bzdetach.
By było to ubrane w jakąś "poważniejszą" formę, wymyślono tę idiotyczną nazwę.
   Jeżeli w pobliżu nie ma takowej formy aktywności staruszków, to zawsze można sobie wymyślić namiastkę normalności, o której kiedyś poinformował mnie mój starszy kuzyn.
   Żartobliwie poinformował mnie, że właśnie założył firmę i widząc moje zaciekawione zdziwienie, dodał: "To prywatny żłobek i przedszkole, czyli opieka nad wnukami". Był rozbawiony moim zdziwieniem, ale zaraz spoważniał i widziałem, że w jego oczach nie było już blasku, którym zachwycał, gdy prowadził poważne biznesy.
"Teraz już tylko to mi zostało dokończył już bez uśmiechu"
   A mnie wcale to nie odpowiada i nie zamierzam powielać przekonania, że w pewnym wieku człowiek wkracza na ostateczny tor i powinien żyć tylko wspomnieniem dawnej aktywności!
Mnie się jeszcze chce i choć może niektórzy określą mnie "niepoprawnym optymistą", to wcale nie zamierzam przejść w stan beznadziei!
Mnie się jeszcze chce robić coś pożytecznego, działać i zarażać innych chęcią do tworzenia rzeczy wielkich!
Pewnie kiedyś i mnie dopadnie czas, gdy powiem sobie: wszystko już za mną, czas podsumować swoje życie i przyszykować się do tej ostatniej podróży, ale na miły Bóg jeszcze nie teraz, bo mnie się jeszcze chce zrobić coś, co po mnie zostanie!
60 lat to szmat czasu i gdy powracam wspomnieniami do tego, co minęło, to trochę żal tego, co już poza mną, ale bilans i tak jest na plus: Miałem czas szczęśliwej miłości, dochowałem się dwojga wspaniałych dzieci, napisałem kilka książek, a teraz nadal kocham i jestem kochany przez cudowną kobietę, do tego mam grono niesamowitych przyjaciół i czego jeszcze więcej pragnąć?
   Ale mnie się jeszcze chce czegoś więcej.
   Przez długi  czas obijałem się w gronie ludzi, którzy przez lata byli związani z biznesem marketingowym. Niektórzy odn0osili w nim wielkie {mierzone w milionach złotych}sukcesy, ale wielu żyło ciągle niespełnioną nadzieją, że może i im się uda.
   Napisałem ,że "obijałem się", bo tak naprawdę coś mnie hamowało, by na maksa poświęcić się takiej formie biznesowej.
Najbardziej, w kolejnych "niesamowitych" okazjach do zarabiania fortuny , raziły mnie dwie sprawy:
1- prawie każdy kolejny biznes marketingowy był importem z nieodłącznymi przykładami, jak to gdzieś tam ktoś zarobił już krocie i teraz pora, aby i u nas było podobnie....
2-dorabianie historii o cudownym działaniu jakiegoś specyfiku, aby pozyskać jak największą liczbę osób w tzw, strukturze i na tym zarabiać!
   Nie czułem się dobrze w biznesie, który opierając się na emocjach, budował iluzję i pozostawiał po sobie ogon zawiedzionych(tych w kwestii zdrowia i tych w nadziei na zrobienie biznesu)
Długo szukałem odpowiedzi, czy jest możliwy etyczny biznes marketingowy i wydaje mi się, że znalazłem takowy.
   Nie....nie jest to kolejny produkt z importu, nie ma mniej lub bardziej wymyślonej historii sukcesu tych, którzy już stali się milionerami, ale sądzę, że udało mi się znaleźć sposób, by zrobić coś wielkiego dla wielu!
   Aby nie zanudzić czytelników zbyt długim postem, pozwolę sobie pozostawić margines niewiadomej do następnego spotkania i niebawem przybliżę Wam, co chodzi mi po głowie.
   Mam nadzieję, że zainteresuję moim projektem tych wszystkich, którym (niezależnie od wieku) jeszcze chce się zrobić coś-dla siebie i dla innych,
Kryspin
 

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz