wtorek, 17 października 2017

Urodziny


   Mamy już jesień, choć tak niedawno cieszyliśmy się wiosną, rozwijającą piękno kolorowych kwiatów, które cieszyły nasze oczy w letnich promieniach słońca i wtedy pragnęliśmy, by tamten czas trwał jak najdłużej, ale upływające dni przeniosły nas w nową rzeczywistość i mamy jesień.
   W połowie października obchodziłem swoje urodziny.
Niby nic takiego, bo przecież każdy z nas corocznie doświadcza tej chwili, gdy zmienia się cyfra kolejnych przeżytych lat.
  Tak sobie myślę, że wielu z nas podobnie przeżywa ten szczególny dzień, gdy na stole pojawia się tort ze świeczkami, a później odbieramy życzenia od najbliższych i tylko trochę żal, że minął kolejny rok zbliżający nas do kresu naszej ziemskiej przygody.
   W połowie października skończyłem 60 lat i uświadomiłem sobie, że w moim życiu nadeszła jesień.
   Choć staram się snuć plany na przyszłość, być aktywnym i z optymizmem myśleć o tym, co jeszcze dane mi będzie przeżyć, to jednocześnie mam świadomość, że minął już czas mojej wiosny i intensywnego lata. Może dlatego coraz częściej wracam wspomnieniami do przeszłości?
   Nagle uświadomiłem sobie, że pozostała mi tylko jesień i przyszłość: lat, miesięcy, a może dni, gdy świeczka moich marzeń dopali się na urodzinowym torcie mojego życia i …..?
No właśnie na końcu każdemu z nas pozostaje ten znak zapytania, na który szukamy odpowiedzi w trakcie całego naszego ziemskiego bytowania.
   Kilka tygodni temu pisałem, że skazani jesteśmy na to, by wierzyć i naraziłem się wtedy tym wszystkim, którzy w imię pragmatyzmu i empirycznemu podejściu do świata odrzucają nadzieję na przyszłość po.....
   Za kilka dni zatrą się jednak te linie podziałów i gremialnie udamy się na cmentarze, by zatrzymać się na chwilę przy grobach: naszych bliskich, znajomych, ale także i tych, których znaliśmy, bo byli za życia po prostu znani.
   W naszych wędrówkach po przeszłości może zatrzymamy się przy anonimowych mogiłach rozsianych niekiedy gdzieś poza cmentarzami i tam także zapalimy światełko przywracające pamięć o nich, bo taką odczuwamy potrzebę.
   Pierwszy dzień listopada będzie dla wielu wyrazem wiary, dla innych przekonaniem o tym, że człowiek żyje dopóty, dopóki zachowana jest pamięć o nim, a dla jeszcze innych ten dzień będzie okazją do zadumy nad przemijaniem wszystkiego i chwilą szukania odpowiedzi, której tak do końca wcale nie pragną poznać, bo mogłaby zburzyć ich racjonalizm co do przyszłości.
   Nie zamierzam teraz czynić teologicznej wykładni na temat święta, które w kościelnym nauczaniu zarezerwowane jest dla tych z naszych zmarłych, którzy swoim życiem doczesnym zasłużyli na nagrodę wiecznego zbawienia.
   O tym mniej lub bardziej jasno powiedzą księża w trakcie okolicznościowych kazań w trakcie liturgii sprawowanej na cmentarzach.
I być może ich słowa dotrą do tych (od dawna przekonanych), którzy kolejny raz utwierdzą się w swojej wierze?
Ale co z pozostałymi?
Co z tymi stojącymi daleko od wiary, albo mającymi zupełnie inną wizję przyszłości?
   Cmentarze mają w sobie fenomen równości i powszechności,
Każdy człowiek, niezależnie od statusu społecznego, zgromadzonego majątku czy innych zasług, jest równy wobec konieczności śmierci.
   Czy chwila, ta ostatnia, w której dokonało się zatrzymanie czasu, dla tego, którego pożegnaliśmy i oddaliśmy jego doczesne szczątki ziemi, to koniec ?
Sądzę, że nie i pewnie mój pogląd podziela bardzo wielu, niezależnie od osobistych deklaracji w kwestii wiary.
   Pierwszego listopada są urodziny tych wszystkich, dla których już zatrzymał się ziemski czas. Dla nas, dla naszej pamięci oni wciąż żyją i dlatego ich odwiedzamy w tym dniu.
Kryspin,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz