wtorek, 19 września 2017

Ślub bez bierzmowania?


„Ślubuję Ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską...”
Później dalsza część uroczystej ceremonii zaślubin i na koniec oboje, z wypiekami wzruszenia, wśród szpaleru zaproszonych gości, mogą już kroczyć kościelną nawą ku przyszłości.
Ślub kościelny- małżeństwo, to bardzo istotny sakrament dla człowieka wierzącego, który Kościół w swym nauczaniu stawia jako warunek, bez którego choćby intymne pożycie dwojga ludzi uznaje za coś moralnie niewłaściwego, czyli po prostu jako grzeszne.
Tak się teraz zastanawiam, jak to więc jest, że wśród młodych ludzi ten sakrament się zwyczajnie zdewaluował?
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że młodzi bardzo wcześnie podejmują decyzję o łamaniu kościelnego zakazu intymnego pożycia przed sakramentalnym Tak.
-Mieszkamy razem, bo oboje studiujemy poza domem i taniej nam wynajmować wspólne mieszkanie.
-Mieszkamy razem, bo się kochamy, ale tak do końca jeszcze nie wiemy, czy nasze uczucie przetrwa próbę czasu i nie chcemy później narażać się na trudności, bo w Kościele nie ma przecież rozwodów.
-Nie stać nas jeszcze na ślub w kościele i weselną uroczystość. Może kiedyś, jak się trochę dorobimy, to wyprawimy nasze zaślubiny.
-Nie zamierzamy w naszym życiu nic zmieniać, bo uważamy że nie potrzebujemy potwierdzenia (papierka) dla naszej miłości.
To tylko kilka przykładów tłumaczenia, którym posługują się dzisiaj młodzi ludzie z tradycyjnych, katolickich rodzin.
-”Czego innego uczyliśmy nasze dziecko”-twierdzi matka, która ni jak nie może zrozumieć, dlaczego jej syn żyje z kobietą na „kocią łapę” i nie zamierza wziąć z nią ślubu.
Reasumując taki stan rzeczy, trzeba jasno stwierdzić, że w tej kwestii, mamy do czynienia z porażką procesu religijnego wychowania.
Największym przegranym jawi się Kościół, choć przecież w religijnej edukacji młodych się starał, stosując nawet formę szantażu:
-Nie zaliczysz katechizmu, który winieneś wykuć na blachę, nie dostąpisz zaszczytu Pierwszej komunii.
-Nie odbędziesz cyklu nauk (potwierdzonych kościelnym stempelkiem w kajeciku), biskup nie udzieli ci sakramentu bierzmowania ( a bez niego nie myśl o kościelnym ślubie!)
-Nie zaliczysz kursu przedmałżeńskiego, nie uklękniesz na ślubnym klęczniku!
Nie zawsze jednak jedynym winnym w tej kwestii jest Kościół, choć i tu nie do końca!
Chodzi mi o kandydatów na „sakramentalnych” małżonków, którzy mając „letnio wierzących” rodziców, nie doświadczyli w swoim rodzinnym domu życia wiary.
Pozwolę sobie w tej chwili na jeden przykład:
Byli młodzi i pokochali się. Ona z katolickiego, pielęgnującego praktyki religijne domu, nie wyobrażała sobie, by w niedzielę nie być na mszy świętej, albo nie pościć w piątek. Jego religijne doświadczenia ograniczyły się do chrztu i nawet do Pierwszej komunii rodzice go nie posłali.
Ponad dwadzieścia lat są razem i pielęgnują wartości, które ona wyniosła z rodzinnego domu.
W każdą niedzielę i święto, razem z dorosłą już córką , można ich spotkać w parafialnym kościele. W codziennym życiu kierują się zasadą, by nigdy nie krzywdzić innych ludzi i w miarę możliwości pomagać potrzebującym i tylko mają jeden smutek, gdy w czasie mszy świętej, gdy inni przystępują do komunii, oni pozostają z tyłu kościoła.
Owszem, starali się o zawarcie sakramentalnego związku, ale słyszeli za każdym razem:”Nie możecie otrzymać tego sakramentu, bo Jacek nie ma bierzmowania, o komunii nie wspominając”
Ktoś teraz powie, że mają to na własne życzenie, bo przecież wystarczyłoby „zaliczyć” bierzmowanie i po sprawie.
Pewnie w tym jest trochę racji, ale tak sobie myślę, że sakrament małżeństwa przyjęty ze szczerym pragnieniem, ma także w sobie Bożą moc, która pomaga w dochodzeniu do dojrzałości wiary.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz