środa, 3 maja 2017

Prymas,to brzmi dumnie?



   Zrządzeniem losu trafiłem ostatnio do gnieźnieńskiego szpitala. Mój pobyt w lecznicy, która mieści się w pobliżu katedry Prymasów Polski, przypadł akurat na czas odpustu św. Wojciecha.
   W tym roku kalendarz idealnie dopasował się do daty, bo 23 kwiecień( dzień patrona Polski) przypadł w niedzielę. Jeżeli do tego dołożyć okrągłą rocznicę ustanowienia na naszych ziemiach godności Prymasa (600 lat temu, w 1417 roku Sobór w Konstancji wyniósł do tej godności biskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę ), to można by spodziewać się, że tegoroczne uroczystości w Gnieźnie będą miały wyjątkowy charakter.
   Moje oczekiwania opierałem na wspomnieniu minionych lat, gdy będąc w gnieźnieńskim seminarium. Brałem wtedy udział w przygotowaniach do tego corocznego odpustu, który był wyjątkowym.
   Uroczystości ku czci św. Wojciecha zawsze miały stałe akcenty, którymi żyły tłumy wiernych ściągających pod koniec kwietnia do relikwii biskupa-męczennika. Zawsze w przeddzień uroczystości odpustowych szczątki patrona prymasowskiej świątyni, w asyście wielu biskupów, jeszcze większej ilości duchowieństwa, były niesione w procesji ulicami prastarego Gniezna, by wierni mogli przeżywać noc czuwania przy nich w kościele świętego Michała.
  Kulminacja uroczystości następowała w niedzielne przedpołudnie, gdy uroczysta procesja z doczesnymi szczątkami świętego wracała na wzgórze przy Katedrze, gdzie odbywała się uroczysta suma odpustowa.
   W tym dniu szczególną atrakcją dla obecnych byli znamienici goście, którzy przybywali na doroczne uroczystości. Wśród nich wyróżniali się purpuraci i rzesza biskupów (także spoza Polski) oraz delegacje wiernych, niekiedy przyjeżdżających z odległych diecezji. Szczególnie miło było podziwiać górali w kolorowych strojach, którzy tworzyli rodzaj straży honorowej dla drugiego patrona Polski, świętego Stanisława, którego relikwie były niesione obok szczątków Wojciecha.
   Od wielu lat(jak sięgam wspomnieniem), patronowi z Krakowa towarzyszył biskup tamtejszej diecezji, kardynał Karol Wojtyła, celebrans sumy odpustowej.
Zwieńczeniem duchowych przeżyć w tym dniu stawało się kazanie Prymasa Wyszyńskiego, którego słuchano w niesamowitym skupieniu, by później jeszcze długo powracać do słów Kardynała potrafiącego jak nikt inny docierać do serc słuchaczy.
Mimo mojego pobytu w szpitalu, liczyłem, że będę mógł śledzić ten szczególny odpust w naszej TV. Taką nadzieję mieli także pozostali chorzy z mojej sali. Zrobiliśmy więc zrzutkę(w szpitalu TV jest płatna) i tu rozczarowanie. Owszem w pierwszym programie szła relacja religijnych uroczystości, ale z Krakowa. Dopiero po chwili zrozumieliśmy, że media relacjonują mszę ze Świątyni Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach.
Relację ze Świętowojciechowego odpustu podobno prowadziła w tym samym czasie TV Polonia? W naszych, szpitalnych kanałach nie było jednak tego programu i dlatego dopiero w wieczornych wiadomościach mogliśmy zobaczyć migawki z Gniezna.
   Trudno określać wagę wydarzeń, tych religijnych także, ale ?
Jeden z moich towarzyszy ze szpitalnej sali ( człowiek nieco starszy ode mnie), po zakończeniu religijnej transmisji stwierdził ze smutkiem:
-„No i nasz Wojciech przegrał z biskupami z Krakowa”.
Zaraz po nim sąsiad, leżący na łóżku obok, dodał:
-”Pamiętam Świętowojciechowe odpusty, gdy dwóch kardynałów(Wyszyński i Wojtyła) prowadziło procesję, a za nimi szły tłumy.
To był piękny widok jedności naszego Kościoła i to była siła, którą przekazywali wszystkim, choć czasy wtedy były trudne”
   Teraz są nowe czasy i słyszymy, że wcale nie łatwiejsze dla naszej wiary: bo laicyzacja, świat odrzucający wartości itd.
Może i tak, ale?
   Okrągła rocznica ustanowienia godności Prymasa w naszej ojczyźnie(600 lat) winna być taką okazją pokazania siły jedności Kościoła, bo tylko taki potrafi ją przekazywać nam wszystkim!
Kryspin 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz