wtorek, 18 kwietnia 2017

"Cóż to jest prawda?"



„Cóż to jest prawda?"
    Chyba każdy z nas przypomina sobie retoryczne pytanie Piłata, który nie zdobył się jednak na refleksję, by zrozumieć, dlaczego żydowski Mesjasz gotów był za nią ponieść najwyższą karę.
    Podobnie nie podjęli jej także ci, którzy w imię ratowania starego porządku, załatwili krzyż temu, który sam o sobie mówił, że przyszedł na świat, aby dać świadectwo Prawdzie.
    Wielkanocny poranek i wieść, że w grobie nie ma ciała tego, którego ukrzyżowali, nie zmieniła ich stanowiska i dlatego rozgłosili plotkę, że uczniowie Nazareńczyka, w ciemnościach nocy, wykradli zwłoki swojego mistrza.
    Plotka, zmyślona historia przeciwko faktom, wtedy okazała się tylko połowicznie skuteczna. Owszem, była wytłumaczeniem dla tych, którzy tworzyli twardą opozycję: uczeni w piśmie i przedstawiciele władzy, którym Chrystus zdawał się być zagrożeniem dla ich poukładanego świata.
Nie zachwiała jednak wiary tych, którzy dopiero po wielkanocnym poranku zaczęli rozumieć niezwykłość zdarzeń, których dane im było doświadczyć.
Przyjęcie Prawdy Wielkanocnego Misterium poskutkowało przemianą tych, którzy uwierzyli.
    Bardzo prawdziwie ukazuje to autor Dziejów Apostolskich :”Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa(Dz.Ap.4,12-13)
Miłość do drugiego człowieka, gotowość do poświęcenia swojego partykularnego interesu na rzecz wspólnego dobra i radość tej samej perspektywy, której nie były wstanie zmącić żadne przykre doświadczenia ze strony świata ludzi nie rozumiejącego przesłania Chrystusowego świadectwa, były siłą pierwszych chrześcijan.
Jesteśmy świeżo po kolejnym „przypomnieniu” sobie o tajemnicy Wielkanocy. Boży Syn dokonał aktu naszego odkupienia, jak to celebruje Kościół.
Ofiara na krzyżu i tajemnica Zmartwychwstania nie załatwiła jednak ostatecznie naszego przyszłego losu, zbawienia!
    Chrystus swoim doskonałym posłuszeństwem woli Ojca „załatwił” nam bilet uprawniający do odbycia podróży. Jednak na każdym z nas pozostał obowiązek zajęcia miejsca w tym jedynym w swoim rodzaju pociągu, którego stacją przeznaczenia jest wieczna bliskość z Bogiem.
Odwieczny jest Prawdą, która wypełnia radością tych, którzy obleczeni w szatę miłości i pokory, zmierzają na jej spotkanie.
    Minęło tak wiele lat od tamtego dnia i trochę powinno nam być wstyd, że tak niewiele przechowaliśmy z depozytu, testamentu krzyża.
Historia Kościoła targana przesileniami(rozdarcia podziałów, głoszenie „prawdy krzyża” przy pomocy mieczy i pielęgnacja innych ludzkich przywar wśród jego sług) zamazała drogę pokory i miłości, a tylko ona prowadzi do Prawdy!
Pokora i miłość winna wyznaczać także drogę w dochodzeniu do ludzkiej prawdy i osądzania zdarzeń, nawet tych najtrudniejszych, które nas dotykają.
Owszem, prawda, nawet smutna jest lepsza od uśmiechniętego kłamstwa, ale dochodzenie do niej, poprzez rozkopane rowy podziałów, z pewnością nie jest realizacją testamentu krzyża!
    W niedzielę Palmową w Aleksandrii dokonano mordu w koptyjskiej świątyni. Nienawiść do ludzi innego wyznania przyniosła śmierć kilkudziesięciu niewinnym. Kapłan tej wspólnoty w rozmowie z mediami, nie pałał chęcią odwetu, a powiedział tylko, że ci, którzy ocaleli( choć wielu z nich straciło tam najbliższych) modlą się za sprawców ich krzywdy.
    Wyznawca Chrystusa powinien wzorem Zbawiciela swoim życiem dawać świadectwo prawdzie, czyli ukazywać innym Tego, który jest Prawdą!
Bóg nigdy nie był siewcą nienawiści, obrzucania inwektywami swoich wrogów.
W nim nie ma żądzy odwetu, bo Jego Prawda obleczona jest pokorą i miłością do każdego człowieka.
    Może więc choćby raz na jakiś czas warto by było zatrzymać się przed samym sobą, podejść do lustra swojej duszy i tam poszukać choćby małych przebłysków prawdy o nas samych?
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz