wtorek, 21 marca 2017

Ukryty okres życia Jezusa.


     Przed kilkoma laty miałem okazję obejrzeć ciekawy dokument zrealizowany w państwie, które można określić jako ostatni przykład komunistycznego absurdu.
Autor tego reportażu pokazał światu maszerujących w idealnym porządku mieszkańców tego państwa, którzy z uśmiechem na ustach pozdrawiali swojego przywódcę, wznosząc gromkie okrzyki zadowolenia ze swego losu. Cały przemarsz odbywał się na wielkim placu stolicy, którego najważniejszym miejscem był olbrzymi pomnik, co prawda już zmarłego, ale nieustannie pielęgnowanego we wdzięcznej pamięci, ojca założyciela ich krainy „szczęścia”.
    Dopełnieniem tego obrazu i odpowiedzią na narzucające się pytanie o szczerość uśmiechu kroczącego tłumu, były obrazy wplatane w relację reportera.
   Autor dokumentu umieścił w nich rozmowę z kobietą, która oprowadzała go po ogrodach pamięci z młodzieńczych lat Wielkiego Ojca Narodu(określenie założyciela tego nierealnego świata).
Z jej relacji dowiadujemy się o niezwykłości tego człowieka, który od chwili narodzin objawiał się swoim przyszłym „wyznawcom”, jako ktoś niezwykły, naznaczony wręcz, by dokonywać rzeczy przekraczających ludzkie wyobrażenie.
   Przez lata reżim władz tego kraju stworzył photoshop satrapy, którego poddani muszą kochać!
I te mityczne, bzdurne opowieści, którymi tamtejsi ludzie są karmieni od najmłodszych lat, skutkują ich bezrefleksyjną wiarą i ślepym, dodatkowo naładowanym strachem, posłuszeństwem.
Od dłuższego czasu prześladuje mnie pytanie, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi?
W okresie seminaryjnej edukacji poznałem dogłębnie historię początków mojej wiary.
   Na wykładach z Nowego Testamentu zaznajomiono nas z historią Jezusa, która została zapisana na kartach Ewangelii. Te zaliczone do kościelnego kanonu księgi, przybliżają wiernym Jego narodziny w betlejemskiej stajni, pokazują dramatyczną ucieczkę przed zbrodniczym zamysłem Heroda, który pragnąc pozbyć się konkurenta do tronu, nakazuje rzeź małych chłopców z całej okolicy. Dalej na kolejnych stronach czytamy o tym jak 12 letniego syn cieśli z Nazaretu zalicza spotkanie z uczonymi w Piśmie i zadziwia ich swoją mądrością. I po tym wszystkim następuje przeskok w historii przyszłego Zbawiciela, bo Ewangelie przybliżają nam tylko trzyletni, ostatni czas czas Mesjańskiej misji Bożego Syna, zakończony tragedią krzyża i triumfem Zmartwychwstania.
Już wtedy stawiałem sobie pytanie o 18 lat z życia Jezusa, o których nie ma żadnych informacji.
    Moi profesorowie ten okres skwitowali jednym lapidarnym stwierdzeniem: „To czas ukrytego życia Chrystusa” i to wszystko.
Czyli inaczej mówiąc: 
Nie ma żadnych wiarygodnych źródeł, które by o tym czasie przyszłego Mesjasza pisały i kropka!
    Przez wiele lat nie wracałem do mojego pytania i zdawało mi wystarczać to krótkie zapewnienie.
Teraz jednak po latach to pytanie powróciło i zwyczajnie mnie nurtuje!
Okazuje się, o czym się przekonałem poszukując odpowiedzi na moje pytanie, że przez stulecia, właściwie od samego początku chrześcijaństwa, te 18 lat intrygowało wielu.
   Próbę znalezienia odpowiedzi podejmowali zarówno mądrzy teologowie( w tym gronie i Doktorzy Kościoła), jak i zwolennicy teorii spiskowych. Efektem dociekań tych pierwszych były baśniowe opowiadania żywcem przypominające historię klepaną przez opiekunkę ogrodów pamięci Ojca Narodu( o których pisałem na początku), owocem zwolenników sensacji stały się zaś relacje o podróżach Jezusa na Daleki Wschód i historie o bardzo ludzkim zachowaniu przyszłego Zbawiciela w tym czasie.
Daleko mi zarówno do przesłodzonych historyjek pobożnych mężów jak i do teorii w stylu Dana Browna, no i dlatego pozostaję nadal bez odpowiedzi ze swoim pytaniem?
    Mam jednak nieodparte wrażenie, że ten okres „ukrytego czasu życia Chrystusa” jest bardzo ważny i dlatego nasuwa mi się jeszcze jedno domniemanie:
Sądzę, że niektórym zależy na tym, aby prawda o tych latach pozostała nieznana?
W jednym z fragmentów Ewangelii Jezus kreślił przed słuchaczami wizję drogi ku Ojcu i wtedy oświadczył, że Tylko On jest tą drogą!(J14,6)
    Na koniec zatem jeszcze jedno pytanie: Czy tylko droga Kościoła jest tą jedyną drogą ku Ojcu, czy raczej jedną ze ścieżek, które prowadzą ku Odwiecznemu?
Może w tych 18 ukrytych latach z życia Jezusa zawarta jest odpowiedź na moje oba pytania?
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz