wtorek, 7 marca 2017

Flakonik na rozwiązanie problemu.

       Przeżywamy okres Wielkiego Postu. Fioletowy kolor liturgicznych szat, kazania o męce Chrystusa w czasie nabożeństw Gorzkich Żali wprowadzają nas w nastrój zadumy, żalu i może trochę wstydu, że swoimi słabościami zgotowaliśmy cierpienie Odwiecznemu.
Zaledwie kilka dni temu ucichły karnawałowe zabawy, a kapłani w posypali wiernym głowy popiołem na znak czasu pokuty i refleksji nad złem.
       Pierwszy piątek tegorocznego okresu Wielkiego Postu nasi hierarchowie ogłosili dniem modlitwy przebłagalnej za grzechy pedofilii w szeregach kapłanów.
No i na pierwszy rzut oka ta inicjatywa jak najbardziej wydaje się być właściwa i na czasie, bo kiedy jak nie w okresie Wielkiego Postu przepraszać za takie bezeceństwa?
       Mnie jednak ręce nie składają się do oklasków, gdyż nie widzę w tym szczerości i skruchy nawróconego grzesznika, a zwyczajne działanie obliczone na medialny poklask( teraz w dobrym tonie) i rodzaj „igrzysk” dla pospólstwa!
       Duchowni, w okresie przygotowań do Wielkanocy, odbywają swoje doroczne, wielkopostne rekolekcje. Najczęściej na 2-3 dni zjeżdżają do zamkniętych ośrodków(klasztory, domy rekolekcyjne, seminaria duchowne itd.), by tam słuchając nauk przewodników duchowych, poświęcając czas na osobistą modlitwę, dokonywać swoistego resetu swojego powołania i wytyczyć dla siebie drogę poprawy tego, co w tym kapłaństwie uległo duchownemu zababraniu.
      Może przy takiej okazji warto by było, aby np. jeden dzień(o chlebie i wodzie) spędzić na klęczkach w zakonnej kaplicy, aby przepraszać Boga (i ludzi także) za patologię zachowań seksualnych niektórych duchownych?
Swoją drogą zdziwiło mnie to, że Kościół powrócił do problemu pedofilii. Od półtora roku media nie sygnalizowały żądnego skandalu z udziałem kapłanów i może można by było odtrąbić koniec tej wstydliwej choroby?
Ten problem jednak nadal jest i może dlatego ta wielkopostna akcja ze strony naszych Pasterzy?
Seksuologia, mówiąc o pedofilii, wskazuje, że jest ona chorobą wrodzoną (ale w znikomym procencie), a w większości jest skłonnością nabytą!
       Znany autorytet o tych sprawach mówi wprost: „Pedofilia częściej jest nabyta wskutek nieudanych związków z kobietami, niezaspokojonej potrzeby władzy i uznania, czy nieudanego współżycia seksualnego"
       Przez sześć lat pobytu w seminarium poznałem ponad 300 młodych facetów realizujących swoją drogę ku kapłaństwu i wtedy nie spotkałem żadnego, powtarzam: żadnego ze skłonnościami pedofilskimi!
       W tym okresie, który nazywano czasem formacji do służy, zadbano jednak o skuteczne wspomaganie hamowania „grzesznych” myśli kandydatów.
I tu nasuwa mi się porównanie do praktyk z kultowej komedii, gdzie naturalny popęd seksualny załatwiała tabletka podawana kobietom żyjącym w nierealnym, podziemnym świecie.
W seminarium dbały o to siostry zakonne serwujące klerykom posiłki obficie skrapiane bromem (był w herbacie, cukrze oraz innych posiłkach) i sprawa była załatwiona!
        Modlitwa przebłagalna zaordynowana w pierwszy piątek Wielkiego Postu na niewiele się zda, gdy nie zostanie uzupełniona o refleksję nad przyczynami tkwiącymi u źródeł tej choroby!
Jeśli jej zabraknie i nie zostaną w Kościele podjęte decyzje o koniecznych zmianach, to w kolejnych latach Hierarchowie będą zmuszeni enty raz zwoływać wiernych, by przepraszali za ciągle nowe ogniska tej patologii!
Bóg obdarzył każdego człowieka ludzkimi skłonnościami i potrzebami.
       Seksualność i wszystko co jest z nią związane, są wpisane w naturę każdego i nie da się z tym walczyć!
No chyba, że przy dekretach, którymi biskupi posyłają adeptów kapłańskiego powołania do parafialnych posług, będą wręczać każdemu flakonik z miksturą tonującą ich ludzkie, wpisane w naturę człowieka potrzeby?
Ale czy to załatwi problem? Obawiam się, że nie!
Kryspin,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz